SCAM Alert! Analiza fundamentalna kryptowalut i czerwone lampki. Na co należy uważać?
Kryptowaluty zyskują na popularności. Nie powinno to nikogo dziwić, bowiem umożliwiają zarobienie w stosunkowo krótkim czasie naprawdę dużych pieniędzy. Tyle że tam, gdzie spore zyski, są też i oszuści. Jak więc nie dać się scamerom?
Spis treści:
Kryptowaluty to potencjalny zarobek, ale też ryzyko
Kryptowaluty mogą zrobić z Ciebie milionera (i to dosłownie!).
Tyle że na tym rynku działa też wiele nieuczciwych osób, które tylko czekają, aby wykorzystać ludzkie słabości – chciwość i naiwność. Jak im się nie dać? Nie jest to wcale takie trudne.
W tym tekście uzbroimy was w tarcze, która jest najskuteczniejszą obroną. Jest to wiedza.
Czym jest analiza fundamentalna kryptowalut?
Każda inwestycja – nie tylko w bitcoina czy altcoiny – powinna zostać poprzedzona analizą rynku. Możliwe jest spojrzenie na daną grupę aktywów pod różnym kątem. Najpopularniejsza jest jednak analiza fundamentalna. Jak sama nazwa wskazuje, chodzi o przyjrzenie się podstawom (fundamentom) danego projektu czy waloru.
O czym dokładnie mowa? Jeżeli chcesz zainwestować w jakiś blockchainowy startup, warto wtedy spojrzeć, kto za nim stoi. Czy to ludzie z doświadczeniem biznesowym, a może to dopiero ich pierwsza firma?
Jeżeli mają jakieś doświadczenie, warto poszukać informacji o tym, czy ich poprzednie projekty nie zakończyły się upadkiem? Jeżeli tak, nie trzeba koniecznie skreślać startupu, ale potrzebna jest analiza genezy niepowodzenia – czy przypadkiem poprzednie inicjatywy nie były oszustwami?
Papier wszystko przyjmie, to wie każdy. Mimo tego konieczna jest także analiza whitepapera, czyli biznes planu danego projektu, w tokeny którego chce się zainwestować.
Z dokumentu można dowiedzieć się, jaki jest cel firmy, jak zamierza ona inwestować zebrane podczas ICO środki czy wreszcie jaka będzie podaż tokena. Już te informacje wiele nam powiedzą.
Jeżeli podaż tokena jest zbyt duża, a do tego będzie „uwalniana” co jakiś czas, będzie to zaburzało zachowanie kursu – na giełdach będzie pojawiała się nadpodaż, co będzie utrudniało wzrosty. Konieczne jest też sprawdzenie, jak podaż tokena będzie podzielona – ile dostanie zespół twórców, a ile trafi od razu na wolny rynek.
Dokładna lektura whitepapera pomoże też odpowiedzieć nam na pytanie, czy projekt chce rozwiązać jakiś realny problem.
Z tym wiąże się zastosowanie jego technologii. Jeżeli tak, może to sprawić, że zarobimy na inwestycji w token. Jeżeli jednak nie, a twórcy startupu chcą tylko zebrać duże pieniądze z rynku w zamian za tokeny, lepiej wystrzegać się takiej inwestycji.
Na koniec warto zwrócić uwagę na partnerstwa: czy projekt działa w próżni, czy już na starcie może pochwalić się jakimiś współpracami.
Coś mi tu śmierdzi…
Już na etapie whitepapera mogą w głowie zapalić się pierwsze czerwone lampki. Jeżeli tokenomia projektu jest nieprzejrzysta, nie do końca wiadomo, kto za nim stoi, a do tego nie do końca wiadomo, co twórcy w ogóle chcą osiągnąć, warto parę razy zastanowić się, czy aby na pewno warto przesyłać ethery czy bitcoiny na ich portfel.
To jednak nie wszystko. Może się tak zdarzyć, że twórcy w whitepaperze i kampanii reklamowej obiecują bardzo wysokie i do tego pewne zwroty w inwestycji. To już bardzo ważny sygnał ostrzegawczy. Na rynku nie ma pewnych inwestycji, które do tego gwarantują ogromny zysk.
Nie bez powodu np. obligacje Skarbu Państwa są może i bezpieczną inwestycją, ale na której nie zarobimy wiele. Na rynku kryptowalut jest odwrotnie – można na nim niemało zyskać, ale też ryzyko jest spore.
Idealne połączenie – zerowe ryzyko i duży zysk – nie istnieje!
Scam w praktyce
Przyjrzyjmy się teraz technikom, jakie są stosowane przez oszustów na rynku kryptowalut.
Chyba najpopularniejszą metodą scamerów jest “pump and dump”.
To – jak sama nazwa wskazuje – technika polegająca na gwałtownych manipulacjach kursem tokena czy kryptowaluty. W praktyce sztucznie podpompowuje się wycenę, nakłaniając w ten sposób inwestorów do zakupu aktywów, a gdy kurs jest już na wysokim poziomie, „przebija balonik”, wrzucając na parkiet nadpodaż tokenów.
Właściwie na bardzo podobnym schemacie oparty jest rug pull. Polega na „wyssaniu” płynności z projektu (najczęściej protokołu DeFi) przez jego założycieli. W obu powyższych przypadkach inwestor zostaje z bezwartościowymi aktywami.
Cyberprzestępcy i oszuści sięgają jednak jeszcze po o wiele bardziej wyrafinowane metody. O ile pump and dump i rug pull opierają się ludzkiej chciwości, tak inne techniki wymagają bardziej cynicznej gry psychologicznej.
Phishing czy “ubój świń” polegają na wyłudzaniu danych i okradaniu ofiar. W obu przypadkach oszust podszywa się pod kogoś, kim nie jest. Może podrzucić nam link do kliknięcia (np. z “szokującym” artykułem) czy nakłonić do zarejestrowania się na “platformie handlowej”.
W praktyce chodzi o próbę wgrania na nasz sprzęt wirusa, który ukradnie nasze klucze prywatne czy hasła, lub wprost przejęcie kodów dostępu no konta w banku czy na giełdę kryptowalut.
Szczególnie cyniczny jest “ubój świń” – w jego trakcie ofierze najpierw pozwala się “zarobić” jakieś pieniądze na kontrolowanej przez gang hakerów “giełdzie”, a gdy ta wpłaci na tę ostatnią większe środki, okradzenie jej z nich.
Może się też zdarzyć, że inwestor kryptowalut otrzyma propozycję wzięcia udziału w programie “darmowych airdropów”. Jedyny warunek: zarejestrować się na podanej platformie. Chyba nie musimy dodać, że to kolejna próba wyłudzenia danych, a może nawet klucza prywatnego.
Znane piramidy
Historia kryptowalutowych scamów jest długa i pełna “szczególnych” przypadków.
I tak np. Bitconnect to kryptowalutowa piramida, która działała w latach 2016-2018. Organizatorzy płacili inwestorom za pozyskiwanie kolejnych uczestników projektu. Oczywiście całość upadła z hukiem.
Jednym z najsłynniejszych scamów był też OneCoin. Token onecoin był promowany jako “nowy bitcoin”. Wszystko było oszustwem i piramidą.
Inwestorów oszukano łącznie na 4 mld USD (choć liczba ta może być większa, bowiem wątpliwe, by wszyscy poszkodowani zgłosili się na policję). Za projektem stała Ruja Ignatova, którą do dziś nie aresztowano.
Specyficznym projektem był Squid Game Token. Był to token, który zyskał na wartości, niejako płynąc na fali popularności serialu o tym samym tytule. Projekt upadł w wyniku rug pulla.
SQUID zadebiutował na zdecentralizowanych giełdach (DEX), np. na PancakeSwap, jako token Binance Smart Chain. Zyskał na popularności i wartości.
Nie chodziło tylko o nazwę, ale też to, że działał w systemie play-to-earn – użytkownicy mogli zarobić więcej tokenów poprzez udział w różnych grach. Tyle że by grać konieczne było posiadanie SQUID.
Projekt od początku był podejrzany – na jego stronie internetowej można było znaleźć błędy ortograficzne i fałszywe rekomendacje od np. Elona Muska. Co było jednak najgorsze, użytkownicy mogli kupować SQUID, ale nie dawali rady ich sprzedawać.
Podsumowanie: jak nie dać się oszustom?
Po tym wszystkim warto przejść do porad dot. tego, jak nie dać się oszustom.
Mimo pozorów to ostatnie nie jest wcale trudne. Wystarczy nie podejmować decyzji inwestycyjnych pod wpływem impulsu. Przed zakupem kryptowalut czy tokenów dokonać dokładnej analizy projektu.
Nawet jeżeli brakuje nam umiejętności, by to zrobić, wystarczy poszukać recenzji w sieci lub skorzystać z platform analizujących wiarygodność projektów, jak CoinMarketCap, CoinGecko czy Token Sniffer.
Jeżeli ktoś posiada potrzebną wiedzę, może samodzielnie dokonać analizy projekty.
Kluczowe jest jednak zrozumienie, by nie inwestować w “cudowne” projekty: jeśli ktoś obiecuje pewne, duże zyski jest spore ryzyko, że mamy do czynienia ze scamem.
Śledź CrypS. w Google News. Czytaj najważniejsze wiadomości bezpośrednio w Google! Obserwuj ->
Zajrzyj na nasz telegram i dołącz do Crypto. Society. Dołącz ->
Aktualnie brak komentarzy.