Unia Europejska boi się Trumpa. Chodzi o kryptowaluty
Organy nadzorcze Unii Europejskiej są zaniepokojone tym, co zachodzi w Stanach Zjednoczonych w kwestii adopcji bitcoina i regulacji rynku kryptowalut. Bruksela obawia się, że działania Donalda Trumpa mogą zagrozić suwerenności finansowej Europy. Czy jednak faktycznie władzom chodzi o bezpieczeństwo ekonomiczne, a może coś innego?
- Unia Europejska obawia się tego, że Trump będzie chciał użyć stablecoinów do umocnienia dolara.
- Europejski Bank Centralny zamierza wykorzystać ten fakt, aby jak najszybciej wprowadzić cyfrowe euro.
Komu w Europie zagraża Donald Trump?
Nie wszystkim podoba się fakt, że obecna administracja Donalda Trumpa jest mocno skupiona na temacie cyfrowych aktywów. Organy Unii Europejskiej ostrzegają, że postawienie na strategiczną rezerwę bitcoina przez Waszyngton, a także adopcję stablecoinów, może okazać się brzemienne w skutkach dla europejskiej ekonomii.
Podczas wczorajszego posiedzenia w Brukseli dyrektor zarządzający Europejskiego Mechanizmu Stabilności (ESM) – Pierre Gramegna – powiedział, że działania Republikanina budzą coraz większe obawy.
Wskazywał na taki scenariusz, w którym wprowadzenie narzędzi finansowych opartych na kryptowalutach przez Stany Zjednoczone może umożliwić amerykańskim (i nie tylko) korporacjom technologicznym wprowadzenie systemów płatności masowych opartych na stablecoinach. To natomiast może znacznie osłabić dominację euro.
Podczas gdy Stany Zjednoczone coraz bardziej otwierają się na cyfrowe aktywa, a wojna tamtejszych regulatorów z tą branżą powoli zaczyna dobiegać końca, władze Unii Europejskiej w dalszym ciągu pozostają w silnej kontrze do bitcoina oraz innych kryptowalut.
Niedawno nawet szefowa Europejskiego Banku Centralnego – Christine Lagarde – wyraźnie zaznaczyła, że „bitcoin nigdy nie będzie częścią oficjalnych rezerw UE”.
Musimy w tym miejscu zaznaczyć pewną ważną kwestię. Unia Europejska chce jak największej kontroli finansowej nad swoimi obywatelami. Wprowadzone pod koniec grudnia 2024 roku regulacje wynikające z rozporządzenia MiCA mocno uderzyły w prywatność użytkowników kryptowalut.
Pod pretekstem walki z terroryzmem i praniem pieniędzy narzucono wszystkim giełdom obowiązek weryfikowania swoich klientów, a także wycofania ze swoich ofert tokenów zapewniających prywatne transakcje.
Co więcej, urzędnicy wciąż silnie manifestują konieczność wprowadzenia do obrotu cyfrowego euro, o czym również wspominał wczoraj Gramegna.
ESM wspiera pilną potrzebę EBC, aby cyfrowe euro stało się rzeczywistością w celu zabezpieczenia strategicznej autonomii Europy. To cyfrowe euro jest dziś potrzebne bardziej niż kiedykolwiek
– mówił, wskazując na to, że będzie to dogodne rozwiązanie obaw dotyczących suwerenności europejskiej waluty.
Prawda jest jednak taka, że CBDC w takiej formie jest równoznaczne z inwigilacją wszystkich użytkowników, co również niefortunnie wymsknęło się swego czasu szefowej EBC.
Kobieta stojąca na czele Europejskiego Banku Centralnego (EBC) zabłysnęła między innymi sytuacją, podczas której dała się nabrać dwójce hackerów, którzy przeprowadzili z nią rozmowę wideo, wykorzystując technikę deepfake do imitacji postaci prezydenta Ukrainy.
Niczego niepodejrzewająca Lagarde była przekonana, że ich pogawędka jest poufna, więc przyznała nawet, że wprowadzenie cyfrowego euro będzie nosiło znamiona inwigilacji, ale tym niech się martwią szarzy Europejczycy.
Śledź CrypS. w Google News. Czytaj najważniejsze wiadomości bezpośrednio w Google! Obserwuj ->
Zajrzyj na nasz telegram i dołącz do Crypto. Society. Dołącz ->