Lobby izraelskie rządzi USA? To niekoniecznie teoria spiskowa!
Konflikt na Bliskim Wschodzie ponownie ożywił dyskusję na temat tego, jaki wpływ na USA ma Izrael. Czy to tylko teorie spiskowe? Niekoniecznie. Tel Awiw ma w Waszyngtonie wpływowych lobbystów.
- Izrael jest potrzebny USA ze względów geopolitycznych.
- Amerykańscy politycy są często finansowani przez izraelskich lobbystów.
Izrael jest USA potrzebny
Izrael naciska od kilku dni na USA, by te wsparły go w wojnie z Iranem. Donald Trump jak na razie nie wyraził na to zgody. Jednocześnie w sieci ponownie można natknąć się na teorie spiskowe o tym, że Izrael tak naprawdę rządzi dziś i USA, i całym światem. Czy to jednak prawda?
Najpierw wyjaśnijmy tę kwestię na poziomie geopolitycznym: Amerykanie potrzebują Izraela, to może nawet najważniejszy ich aliant obok Tajwanu, Korei Płd. czy Japonii. Powód? Położenie geopolityczne. Izrael jest określany często mianem największego lotniskowca USA.
Chodzi o to, że kraj ten leży w szczególny miejscu na globie – na Bliskim Wschodzie, gdzie znajdują się ogromne złoża ropy i gazu. Amerykanie muszą kontrolować ten region i stąd potrzeba posiadania tam sojusznika.
Dlaczego jednak Izrael? Po prostu kraje arabskie i byłej Persji (Iran) choćby z powodów historycznych nie ufają w pełni USA. Tel Awiw jest z kolei otoczony przez wrogów (właśnie państwa arabskie i Iran), więc nie ma ryzyka, że kiedyś zdradzi Amerykanów.
Obie strony muszą być sobie wierne, bo mają często wspólne interesy i są od siebie zależne. To jednak tylko jeden element układanki.
Ogon rusza psem?
Wpływy Izraela na politykę USA wykraczają jednak poza sferę geopolityki. Tu musimy wymienić Miriam Adelson, lekarkę, filantropkę i jedną z najbogatszych kobiet w USA. W czasie kampanii wyborczej w 2024 r. przekazała 100 mln USD na rzecz Donalda Trumpa.
Cztery lata wcześniej kampanię Republikanina wspierał jej nieżyjący już mąż Sheldon Adelson, gigant z branży kasyn i kurortów, były dyrektor generalny Las Vegas Sands Corporation. Stąd też wziął się majątek pary.
Zresztą Sheldon Adelson miał realny wpływ na działania Trumpa w czasie jego pierwszej kadencji – prawdopodobnie to on miał stać w 2018 r. za przeniesieniem ambasady USA z Tel Awiwu do Jerozolimy, co wywołało protesty świata islamu. Decyzję tę prezydent podjął mimo sprzeciwu Rady Bezpieczeństwa USA, ONZ i UE. Mało tego, na „nie” było 63% Amerykanów.
Koszt budowy budynku nowej ambasady – 1 mld USD – sfinansował Adelson.
Adelsonowie wspierają nie tylko Trumpa. Jak wyliczył „New York Times”, od 2010 r. wpłacili na rzecz całej Partii Republikańskiej pół mld USD.
Nie tylko ta słynna rodzina trzyma wielu polityków w kieszeni. Kluczową rolę odgrywa tu Amerykańsko-Izraelski Komitet Spraw Publicznych (AIPAC), który wspiera finansowo proizraelskich kongresmenów i zwalcza tych, którym wymsknęło się kiedyś, że może jednak warto zmienić na Bliskim Wschodzie alianta.
Wszystko to razem przekłada się na wielopoziomowe wsparcie dla Izraela. W latach 1972-2006 USA zawetowały 42 rezolucje ONZ, które potępiały Tel Awiw. W samym tylko 2005 r. wojskowe i ekonomiczne wsparcie dla tego szczególnego sojusznika wyniosło 154 mld USD.
Mało tego, pomoc ta jest inna niż w przypadku pozostałych krajów, które są wspierane przez USA: jest wypłacana z góry. Do tego bierze się z zadłużenia Waszyngtonu. Nie można zapomnieć o tonach najnowocześniejszego sprzętu, jaki trafia na Bliski Wschód, oczywiście do arsenału Izraela.
Obecnie widzimy jednak przełom: Trump nie chce się zgodzić na atak na Iran. Dlaczego? Oczywiście, jak opisywaliśmy już wcześniej, nie jest on w interesie USA. Pytanie, na ile Republikanie tym razem oprą się naciskom lobby z Izraela.
Śledź CrypS. w Google News. Czytaj najważniejsze wiadomości bezpośrednio w Google! Obserwuj ->
Zajrzyj na nasz telegram i dołącz do Crypto. Society. Dołącz ->