Wczoraj wszystkie kryptowalutowe media pisały o tym, że założyciel i były dyrektor generalny FTX - Sam Bankman-Fried - po swoim miesięcznym procesie sądowym został uznany za winnego wobec siedmiu stawianych mu zarzutów. Tak więc "cudowne dziecko kryptowalut" wraca do więziennej celi i na pewno prędko nie opuści murów zakładu penitencjarnego. Przyszedł więc moment, by wyłonić zwycięzców całej tej sytuacji oraz tych, dla których werdykt ławy przysięgłych oznacza nieco trudniejszą przyszłość, niż mogli zakładać.
Pod koniec marca 2024 roku zapadnie ostateczna decyzja,
jaki wymiar kary ostatecznie otrzyma SBF wobec licznych przestępstw, jakich dopuścił się na przestrzeni ostatnich lat. Maksymalny wyrok, jaki może usłyszeć za kilka miesięcy były prezes FTX,
to 110 lat pozbawienia wolności.
Pycha kroczy przed upadkiem
Mówi się, że "pieniądze nie mają wrogów", co pozwoliło 31-latkowi spędzić jego pierwsze miesiące po aresztowaniu w ekskluzywnej rezydencji swoich rodziców w słonecznej Kalifornii w formie aresztu domowego.
Gdyby jednak nie lukratywne znajomości oraz hojne dotowanie polityków z obu frakcji, Bankman-Fried już od grudnia 2022 roku oglądałby świat za krat. Jednakże bogaci i wpływowi rodzice pomogli mu uniknąć tego scenariusza, aż do sierpnia tego roku.
Bowiem jego pycha, która kroczy upadkiem, oraz pewność siebie doprowadziły do tego, że sąd cofnął jego kaucję i osadził go w areszcie na Brooklynie za wielokrotne złamanie warunków, jakie zostały mu postawione.
SBF próbował bowiem w międzyczasie
manipulować zeznaniami świadków, którzy zdecydowali się opowiedzieć w całej sprawie przeciwko niemu, a także postawił wszystko na jedną kartę
przekazując dziennikarzom prywatne zapiski Caroline Ellison, by zdyskredytować ją w oczach opinii publicznej, a przede wszystkim ławy przysięgłych.
To zagranie jednak okazało o jednym krokiem za daleko, który na tyle mocno nie spodobał się sędziemu, że ten stwierdził, że były CEO FTX ma zbyt wiele swobody w całej tej sytuacji, więc może
cela w nowojorskim więzieniu ostudzi jego temperament.
Od teraz będzie im trudniej
Jeżeli od listopada 2022 roku, czyli momentu, w którym
wybuchł w mediach skandal związany z defraudacją środków klientów FTX przez Bankmana-Frieda i jego współpracowników, ktoś stale upierał się w przy tym, że opinia publiczna jest zbyt surowa wobec tego człowieka, teraz może uchodzić za łatwowiernego naiwniaka.
Co prawda, niewiele pojawiło się głosów, które by sugerowały wstrzymanie się od osądów nad głównym winowajcą upadku niegdyś topowej giełdy kryptowalut. Jednym z takich przypadków był
Kevin O'Leary, który otwarcie mówił, że jest mu
zwyczajnie żal tego gościa. Wizerunek prezentera telewizyjnego raczej na tym nie ucierpiał, jednakże ciekawe, co obecnie o Bankmanie-Friedzie sądzi "Mr. Wonderful".
Na pewno wyrok orzekający o winie SBF-a zamknie wiele drzwi, które wcześniej były szeroko otwarte dla
działań jego rodziców.
Joseph Bankman, który jest profesorem prawa na Uniwersytecie Stanforda i cenionym ekspertem podatkowym, może mocno stracić na zaufaniu wśród licznych kontrahentów.
I nie chodzi tylko to, że jest on ojcem człowieka odpowiedzialnego za jeden z największych przekrętów finansowych w historii USA. Joseph Bankman
brał aktywny udział w różnych działaniach związanych z giełdą FTX, dzielił się z jej dyrekcją swoim doświadczeniem i udzielał jej wielu rad.
W trakcie październikowego procesu wyszło nawet na jaw, że
miał pretensje do swojego syna w kwestii wysokości wynagrodzenia, jakie zostało mu wypłacone. A mowa tu o milionach dolarów. Między innymi
pomagał w zakładaniu różnych spółek fasadowych, które potem zostały uznane za podmioty uczestniczące w praniu pieniędzy.
Co więcej, okazało się, że był uczestnikiem licznych dyskusji na różnych grupach komunikatora Signal, które zakładał SBF, co rzuca podejrzenia, że
tak naprawdę od początku wiedział o machlojkach finansowych syna.
Jego wiarygodność oraz uczciwość zostały na tyle mocno nadszarpnięte, że Joseph Bankman będzie potrzebował teraz wielu lat, by odbudować swoją reputację. Przypomnijmy, że cały czas mówimy o cenionym prawniku.
Kariera polityczna jego żony, czyli
Barbary Fried - matki SBF-a - również właśnie znalazła się na ostrym zakręcie. To ona była windą, dzięki której Sam zawitał na salonach, gdzie poznał najważniejsze osoby ze amerykańskiej sceny politycznej, ale i zagranicznej.
Barbara jest także założycielką komitetu działań politycznych, której głównym fundatorem był właśnie jej syn.
Także ona pośredniczyła w przekazywaniu naprawdę hojnych dotacji na cele kampanii wyborczych Demokratów
podczas walki o elekcję Joe Bidena na prezydenta kraju. Wygląda na to, że jej pozycja także została spalona wraz z uznaniem SBF-a winnym zarzucanych mu przestępstw. W końcu pieniądze przekazywane na poczet datków politycznych pochodziły z defraudacji.
Kolejnymi przegranymi w całym tym procesie są
Caroline Ellison,
Gary Wang i
Nishad Singh, czyli
trio spiskowców, których SBF wciągnął w oszustwo związane z potajemnym wyprowadzaniem środków klientów FTX z platformy giełdy.
Przypomnijmy, że Ellison
celowo wprowadzała w błąd pożyczkodawców, tworzyła fałszywe raporty finansowe, a także okłamała opinię publiczną. Wang oraz Singh natomiast odpowiadają za
opracowanie i wprowadzenie zmiany w kodzie platformy, dzięki której kradzież funduszy stała się możliwa i teoretycznie nie do wykrycia.
Chociaż nie wiadomo czy finalnie otrzymają wyroki sądowe za współudział, bowiem zeznawali przeciwko "mózgowi operacji" w sądzie i znacznie przyczynili się do wydania werdyktu przez ławę przysięgłych, to
opinia oszustów już z nimi pozostanie na zawsze.
Jednakże, nie ma co się dziwić i absolutnie się nad nimi litować. Dorośli ludzie, którym
chciwość przyćmiła takie wartości, jak prawdomówność czy uczciwość. Zapewne każdy racjonalny biznesmen zastanowi się wielokrotnie zanim zdecyduje się wejść z nimi w jakąkolwiek kolaborację.
Na koniec tego zestawienia "ofiar" całej sytuacji związanej z przestępczymi działaniami Sama Bankman-Frieda należy wymienić
branżę kryptowalut. Po wydarzeniach z listopada 2022 roku regulatorzy na całym świecie zaczęli "dokręcać śrubę" temu sektorowi, który można było kolejny raz przedstawiać w złym świetle.
Wiele podmiotów z tego rynku zostało wrzuconych do jednego worka z takimi oszustami, jak
Do Kwon (były CEO Terraform Labs) czy SBF.
Media wielokrotnie opisywały upadek FTX jako skandal, z którego wynika, że tego typu giełdy działają w dużym stopniu jako pralnie pieniędzy, a ich właściciele współpracują ze świadkiem przestępczym.
Oni jednak wygrali
W całej tej sytuacji swój udział miały oczywiście i osoby, które wychodzą z niej "zarobione" i usatysfakcjonowane. Przede wszystkim są to
prawnicy oraz różni doradcy.
Samej giełdzie FTX swoje usługi świadczy około 150 osób z firmy
Sullivan & Cromwell, a te się cenią. Niektóre źródła podają, że każdy z doradców zarabia aż
2165 dolarów za godzinę swojej pracy. Jak podaje "The New York Times" masa upadłościowa giełdy wydała już
ponad 110 milionów dolarów na poczet kosztów prawnych i odnotowała wydatki na poziomie ponad 500 tys. dolarów.
Trzeba także wskazać, że bankructwo giełdy założonej przez Bankmana-Frieda doprowadził do serii upadków wielu firm z branży kryptowalut. Po wydarzeniach z listopada 2022 roku takie firmy, jak
BlockFi,
Hodlnaut,
Core Scientific czy
Genesis skapitulowały i złożyły wnioski o ochronę przed bankructwem na podstawie rozdziału 11.
Prawnicy do spraw upadłości stale mają pełne roboty i inkasują ogromne sumy z tego tytułu. Czyjaś tragedia została przekuta w czyjś zysk.
Na koniec jednak pokusimy się o stwierdzenie, że ostatecznym zwycięzcą z drugiej strony jednak jest właśnie branża kryptowalut. Upadek FTX był dla niej silnym ciosem po tragedii
Terry w maju 2022 roku i tylko pogłębił bessę na rynku.
Jednakże ten ekosystem jest zbyt dobrze rozwinięty i działa na nim na tyle dużo mądrych ludzi, że powoli podnosi się po wszystkich stratach, do których swoją cegiełkę dołożył Sam Bankman-Fried.
Rynek nie upadł i to się nie wydarzy, a będzie jeszcze silniejszy dzięki wielu lekcjom, jakie wyciągnie z tej historii.
Komentarze