Amerykański gigant technologiczny wprowadził nową funkcję do swojej przeglądarki internetowej. Od teraz jej użytkownicy mogą bezpośrednio śledzić transakcje zachodzące na blockchainie największej z kryptowalut, czyli bitcoina (BTC).
- Google zaczął indeksować dane dot. transakcji przeprowadzanych za pośrednictwem sieci Bitcoina. Wpisując określony adres w wyszukiwarce użytkownicy mogą sprawdzić w niej bezpośrednio szczegóły przeprowadzanych transferów na tym blockchainie,
- Z jednej strony można by stwierdzić, że stanowi to oficjalne zakopanie topora wojennego tej firmy z branżą kryptowalut. W przeszłości amerykańska korporacja była niechętna chociażby reklamom produktów z tej branży,
- Jednakże należy się zastanowić, czy aby na pewno nowa funkcjonalność nie stanowi zagrożenia dla naszej prywatności.
Google otwiera się na bitcoina?
Relacje dostawcy największej z internetowych wyszukiwarek z branżą cyfrowych aktywów w przeszłości nie były za dobre. Przypomnijmy, że
w 2018 roku Google uniemożliwił reklamowanie produktów związanych z BTC. Sytuacja ta zaczęła ulegać zmianie
dopiero w 2022 roku.
Pod koniec 2023 roku firma zezwoliła na
pierwsze reklamy funduszy giełdowych (ETF-ów) śledzących cenę spot największej z kryptowalut.
Teraz natomiast programiści firmy wdrożyli nową funkcję. Chodzi o
indeksowanie danych dot. transakcji dokonywanych na blockchainie Bitcoina. Jak wiadomo, te zawsze były ogólnodostępne ze względu na transparentność tego łańcucha. Od kilku dni informacje znajdujące się w zdecentralizowanej sieci, którą w 2009 roku uruchomił
Satoshi Nakamoto, można w prosty sposób sprawdzić bezpośrednio z pozycji wyszukiwarki Google'a.
//twitter.com/BitcoinMagazine/status/1773268531041144968
Jak przekazał serwis
Bitcoin Magazine, na dany moment Google akceptuje trzy formaty wpisywanych adresów - P2PKH, P2SH oraz Bech32. Po wskazaniu konkretnego publicznego adresu portfela BTC internauci mogą zapoznać się z jego aktualnym saldem, ostatnią aktualizacją oraz saldem sprzed ostatnio otrzymanej/wykonanej transakcji.
Gdzie jest haczyk?
No dobrze, kolejna korporacja daje nam do zrozumienia, że akceptuje istnienie bitcoina i jest bardziej za, niż przeciwko największej z kryptowalut. Z tej strony to kolejny powód do zadowolenia, bowiem z każdym takim krokiem w przód odnośnie adopcji kryptowalut, ich popularność wzrasta, co może się przełożyć na ich wartość rynkową.
Jednakże są i takie osoby, dla których najważniejszą wartością oferowaną przez tę klasę aktywów jest
prywatność. I ich zdaniem ten ruch ze strony Google wcale nie wróży niczego dobrego.
Jak napisano na oficjalnym koncie
Wasabi Wallet, czyli dostawcy samoobsługowych cyfrowych portfeli na bitcoina, amerykański gigant jest w posiadaniu na tyle dużej ilości naszych wrażliwych danych, że zachodzi spore prawdopodobieństwo tego, że
zdoła połączyć je z naszym adresem portfela (który wcale nie musi być oficjalnie podpisany naszym nazwiskiem).
//twitter.com/wasabiwallet/status/1773276288750411864
Komentarze