Tego Satoshi nie przewidział. Współzałożyciel Ava Labs mówi o bezpieczeństwie Bitcoina

Przyszłość kryptowalut w pewnym momencie może stanąć przed nie lada wyzwaniem dot. ich bezpieczeństwa. Chodzi bowiem o rozwój technologii komputerów kwantowych, który od lat budzi obawy wśród członków tej społeczności. Najnowsze osiągnięcia inżynierów w tym temacie wywołały nową dyskusję dot. między innymi tego, czy portfel twórcy Bitcoina w dalszym ciągu pozostaje odporny na ataki zewnętrzne.
  • Od kilkunastu lat na adresie portfela przypisanego do Satoshiego Nakamoto znajduje się ponad 1,1 miliona BTC.
  • Współzałożyciel Ava Labs - Emin Gün Sirer - twierdzi, że postęp w rozwoju komputerów kwantowych zagraża bezpieczeństwu tej fortuny.
  • Mimo wszystko panuje wciąż przekonanie, że postęp technologii komputerów kwantowych nie zagrozi sieci Bitcoina.

Portfel Satoshiego Nakamoto w niebezpieczeństwie

Pojawienie się na rynku nowego chipa do komputerów kwantowych o nazwie Google Willow wywołało na nowo w społeczności kryptowalut dyskusje dotyczące bezpieczeństwa tego ekosystemu. W końcu blockchainy oparte na algorytmie Proof-of-Work, czyli jak ma to miejsce chociażby w przypadku sieci Bitcoina, mają być odporne na zewnętrzne wpływy ze strony hackerów i stanowić gwarant bezpieczeństwa ze względu na swoją decentralizację oraz szyfrowanie. Obawy co do przyszłości tego stanu rzeczy budzą jednak postępy w rozwoju komputerów kwantowych. Chodzi o to, że w pewnym momencie maszyny te mają szansę stać się na tyle potężne, aby być zdolne do łamania szyfrowania chroniącego kryptowaluty na danych adresach kryptograficznych. Jednym z celów ataków zdecydowanie byłby portfel przechowujący fortunę twórcy Bitcoina, czyli Satoshiego Nakamoto. Mówimy o ilości 1,1 miliona BTC wartej dziś miliardy dolarów. Swoimi rozważeniami w tej sprawie podzielił się Emin Gün Sirer, współzałożyciel Ava Labs. Kwestie związane z technologią kwantową od lat wywołują obawy dotyczące ich wpływu na szyfrowanie transakcji oraz dostępu do danych cyfrowych aktywów. W sierpniu zeszłego roku na łamach Bloomberga pojawił się  raport, w którym omawiano potencjalne szanse na to, w jaki sposób komputery kwantowe byłyby w stanie złamać obecne protokoły kryptograficzne, w tym właśnie te oparte na blockchainie. Jedną z wyróżnionych kwestii był wpływ komputerów kwantowych na mining BTC. Wskazano na fakt, że komputery kwantowe mają potencjał na zdominowanie procesu wydobywania, prowadząc finalnie do centralizacji sieci, a także do powstania luk w jej zabezpieczeniach. Ponadto maszyny te mogłyby odszyfrowywać klucze prywatne, umożliwiając podmiotom kontrolującym te komputery kradzież kryptowalut z danego adresu. Wyobraźcie sobie więc wykorzystanie tej techniki do ataków na giełdy kryptowalut.
Chociaż nie jest to bezpośrednie zagrożenie, komputery kwantowe mogą wkrótce stanowić znaczące i istotne ryzyko dla tej rozwijającej się i odpornej klasy aktywów. Mogą istnieć pewne okoliczności, w których różne podmioty, w tym zarządzający aktywami i spółki publiczne, mogą chcieć rozważyć publiczne ujawnienie wpływu, jaki komputery kwantowe mogą mieć na inwestycje w kryptowaluty lub strategie inwestycyjne obejmujące tę klasę aktywów
- stwierdzono wtedy w raporcie.

Google Willow to zapowiedź katastrof na rynku blockchaina?

W poniedziałek firma Google zaprezentowała nowy układ kwantowy o nazwie "Willow". Założyciel i szef Google Quantum AI - Hartmut Neven - przekazał, że układ ten jest w stanie wykonywać zadania w czasie krótszym niż pięć minut, podczas gdy najszybszym znanym dotychczas superkomputerom zajęłoby to około 10 septylionów lat. Nowy system ma stanowić przełom w kwestii skalowalnych obliczeń kwantowych. Mimo pojawiających się obaw, wielu ekspertów jest jednak zdania, że ​​technologia komputerów kwantowych nie jest jeszcze na tyle zaawansowana, aby stanowić poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa Bitcoina. Wskazuje się między innymi na fakt, że aby dokonać złamania algorytmów ECDSA 256 i SHA-256, czyli dwóch typów szyfrowania sieci Bitcoina, wymagałoby komputera kwantowego z milionami kubitów. Najnowszy produkt od Google takiej mocy jednak nie posiada.

Komentarze

Ranking giełd