Amerykańskie ETF-y dla rynku bitcoina odnotowują rekordowe napływy kapitału, przez co ich emitenci stale kupują kolejne monety podbijając kurs tej kryptowaluty. CEO platformy analitycznej CryptoQuant uważa, że niebawem dojdzie do sytuacji, w której "źródełko zacznie wysychać", bowiem pojawi się deficyt BTC wśród jego sprzedawców.
- Fundusze giełdowe (ETF) śledzące cenę spot bitcoina (BTC) odnotowały wczoraj rekordowe wpływy środków na poczet zakupu kolejnych partii tego aktywa. Mowa tu o kwocie 1 miliarda dolarów netto w ciągu 24h,
- Dyrektor generalny CryptoQuant - Ki Young Ju - twierdzi, że wzrosty kursu bitcoina będą trwały do momentu, aż emitenci tego typu instrumentów finansowych będą notować kolejne napływy kapitału,
- Przedstawił prognozę, że za około 6 miesięcy może dojść jednak do "kryzysu podażowego" z pozycji sprzedawców bitcoina. Wtedy dopiero zacznie się największy rajd cenowy bitcoina.
W ciągu 6 miesięcy rynek bitcoina doświadczy kryzysu podażowego
Fundamentalna cecha największej z kryptowalut to jej
zamknięta podaż wynosząca maksymalnie 21 milionów monet. Na dany moment, licząc od uruchomienia sieci BTC w styczniu 2009 roku, górnikom udało się wykopać już
93,59% całkowitej podaży, co przekłada się na liczbę 19 653 087 bitcoinów. Oczywiście należy brać pod uwagę, że
dana część tej liczby zdążyła przepaść w wyniku utraty dostępów do adresów, na których są przechowywane, lub niektórzy HODLerzy BTC zabrali wiedzę o takim dostępie ze sobą do grobu.
Po tym, jak w styczniu br. uruchomiono w USA
ETF-y dla rynku spot BTC, które zaczęły notować zmasowany napływ kapitału ze strony instytucji, znać o sobie dało podstawowe prawo ekonomiczne. Popyt na dane aktywo zaczął powoli przewyższać jego dostępną podaż, co doprowadziło do
nowych rekordów cenowych króla kryptowalut.
Za moment halving, tak więc sytuacja będzie bardziej napięta, gdy
do obiegu będzie wpadać o 50% mniej nowych monet.
Wszystko powyższe prowadzi do tego, że w pewnym momencie takie firmy, jak
BlackRock czy
Fidelity, czyli giganci rynkowi stojący za największymi ETF-ami w USA, mogą zacząć doświadczać problemów z nabywaniem kolejnych partii bitcoinów w następnych miesiącach w imieniu swoich klientów.
Podmioty, od których nabywa się kolejne zasoby tego aktywa, czyli
scentralizowane giełdy kryptowalut oraz
biura handlu pozagiełdowego (OTC), mogą po prostu zacząć zmagać się z kryzysem dot. płynności tej kryptowaluty.
Taką prognozę przedstawił wczoraj założyciel i dyrektor generalny platformy analitycznej
CryptoQuant,
Ki Young Ju. Przedsiębiorca obawia się, że do takiej sytuacji może dojść
już ciągu najbliższych sześciu miesięcy, jeśli tendencja wzrostowa w kwestii popytu na BTC się utrzyma. Oczywiście, ma to swoje dobre strony, bowiem wszystko to będzie prowadzić do kolejnych szczytów cenowych bitcoina, co pociągnie do góry również i ceny altcoinów.
Niedźwiedzie nie mogą przejąć tej gry, dopóki nie ustanie napływ bitcoinów do spotowych ETF-ów
- twierdzi Ju.
//twitter.com/ki_young_ju/status/1767441447702413547
Co więc może się wydarzyć po tym, gdy rynek dojdzie do pewnego punktu krytycznego w kwestii popytu na kasowe fundusze ETF śledzące cenę bitcoina? CEO CryptoQuant prognozuje, że wtedy
kurs bitcoina poszybuje do poziomów, których większość z nas sobie jeszcze dziś nie wyobraża. Wszystko to jednak przy założeniu, że inwestorzy instytucjonalni nadal będą chętni nabywać udziały w BTC. Jednakże analitycy prognozują, że
wiele grup z Wall Street dopiero zacznie wchodzić na ten rynek, a
Ki Young Ju wspominał już wcześniej o tym, że według kilku wskaźników jesteśmy może dopiero
w połowie drogi na szczyt obecnej hossy na bitcoina.
//twitter.com/ki_young_ju/status/1767441450655162414
Biznesmen zwraca też uwagę na
stale wzrastający trend dot. "adresów akumulacyjnych". Chodzi tu o adresy, wobec których
notuje się wyłącznie transakcje przychodzące. Ju wskazuje, że do kryzysu płynności wśród sprzedawców dojdzie w momencie, gdy takie portfele zacznę przekraczać poziom 3 milionów BTC.
Komentarze