Zdecydowanie najpopularniejsza postać w branży kryptowalut, założyciel największej giełdy na tym rynku i jej były CEO - Changpeng Zhao - stoi przed widmem spędzenia najbliższych lat za kratkami. Jest to następstwo ugody, na jaką on oraz Binance poszli z amerykańskim Departamentem Sprawiedliwości (DoJ) w listopadzie 2023 roku.
- DoJ w aktualizacji wniosku złożonego do prokuratury domaga się wyroku 3 lat pozbawienia wolności dla Changpeng Zhao oraz zapłaty 50 mln dolarów kary. Chodzi o złamanie przez niego tajemnicy bankowej i nie wdrożenie na Binance odpowiednich środków przeciwdziałania praniu pieniędzy oraz unikania sankcji,
- W listopadzie przedsiębiorca zgodził się pójść na ugodę z tą instytucją w ramach prowadzonego postępowania przeciwko Binance. W jej następstwie ustąpił ze stanowiska CEO giełdy i przyznał się do stawianych zarzutów. Wtedy jednak ustalono potencjalny wymiar kary na max 18 miesięcy pozbawienia wolności,
- Decyzja w sprawie Zhao zapadnie w przyszłym tygodniu, w dniu 30 kwietnia. Wczoraj wysłał on list do sędziego, w którym wyraził swoją skruchę. Ponadto wpłynęło także aż 161 listów wsparcia dla twórcy Binance, w tym od członków jego rodziny.
Changpeng Zhao walczy z DoJ
Kryptowalutowy miliarder pochodzący z Chin przedstawia zupełnie inny obraz człowieka, nad którym ciążą poważne zarzuty, niż było to w przypadku Sama Bankmana-Frieda.
Changpeng Zhao nie unika współpracy z organami władzy, nie wypiera się czynów, które są mu zarzucane i przyjmuje z pokorą kwestię poniesienia za nie konsekwencji.
Wczoraj sędzia
Richard A. Jones, który zadecyduje o jego losie w sprawie aktu oskarżenia złożonego przez amerykański
Departament Sprawiedliwości (DoJ) otrzymał od byłego szefa
Binance list, w którym ten napisał, że
przeprasza za wszystkie złe decyzje w sprawie prowadzenia swojej giełdy. Zhao dodał, że jest świadomy ich następstw i
bierze na siebie w pełni odpowiedzialność za to, co się mu zarzuca.
Nie ma usprawiedliwienia dla tego, że nie wprowadziłem niezbędnych kontroli zgodności w Binance
- napisał.
Przypomnijmy, że w listopadzie 2023 roku on oraz dowodzona przez niego firma zgodziły się zapłacić ponad
4,3 miliarda dolarów kary za złamanie tajemnicy bankowej i nie wdrożenie na Binance odpowiednich środków przeciwdziałania praniu pieniędzy oraz unikania sankcji. Zhao ustąpił z funkcji dyrektora generalnego Binance, którą
przejął po nim Richard Teng.
Od tamtego czasu Zhao nie może opuszczać Stanów Zjednoczonych, bowiem obawiano się, że nie wróci do kraju na swoją rozprawę, która finalnie
będzie miała swój finał w dniu 30 kwietnia. Przedsiębiorca
próbował ugłaskać prokuraturę, by ta pozwoliła mu wrócić do
Zjednoczonych Emiratów Arabskich, gdzie mieszka ze swoją partnerką oraz trójką dzieci, jednakże nieskutecznie. W międzyczasie więc zajął się
swoim nowym biznesem, który jest
start up'em o charakterze edukacyjnym dla dzieci z uboższych rodzin.
//twitter.com/cz_binance/status/1782981541121130901
Gdy jednak CZ podpisywał ugodę z DoJ, mowa była cały czas o maksymalnym wyroku 1,5 roku pozbawienia wolności. Wczoraj natomiast
oskarżyciel zawnioskował o wydłużenie kary do 3 lat i 50 mln dolarów grzywny.
Były CEO Binance z ogromnym wsparciem
Większość osób z branży kryptowalut staje w obronie Zhao, a wiele jest zdania, że jego decyzja o ugodzie i dobrowolnym przyznaniu się do winy
uratowała tak naprawdę Binance przed upadkiem, czym również powstrzymał branżę kryptowalut przed kolejnym załamaniem.
Wspomniany wyżej sędzia otrzymał również
listy od 161 osób, które opowiadają się za tym, by potraktować CZ stosunkowo łagodnie. Wskazano na to, że
jest to jego pierwsze poważne zderzenie z tego typu instytucją jako oskarżonego i nie przejawia on postawy kryminalisty.
Wśród nich znaleźli się jego bliscy: siostra,
Jessica Zhao, partnerka, matka trójki jego dzieci i współzałożycielka Binance,
He Yi, a także jego była żona, z którą ma już dorosłe dzieci,
Yang Weiqing.
Warto wymienić tutaj byłego agenta Departamentu Skarbu USA, który także pełnił rolę szefa ds. zgodności z przepisami w sprawie przestępstw finansowych w Binance -
Tigrana Gambaryana - a w wysłanym liście napisał tak:
Komentarze