Zaczęliśmy żyć w bardzo ciekawych czasach. I w pełni zacząć rozumieć, co mieli na myśli Chińczycy, gdy przeklinali swoich wrogów za pomocą tego właśnie sformułowania. Grozi nam wybuch III wojny światowej (niektórzy twierdzą, że ta już trwa), a przez to krachy na giełdach i masa innych nieszczęść.
Jak na to wszystko może zareagować
kurs bitcoina? I czy warto w takich czasach hodlować kryptowaluty? Postaram się odpowiedzieć na te pytanie w poniższym artykule.
Bitcoin, czyli właściwie co?
Czym jest
bitcoin? Pytanie tylko na pozór wydaje się banalne. Postrzeganie cyfrowej waluty
Satoshiego Nakamoto zmieniało się na przestrzeni lat.
No właśnie, sam użyłem słowo "waluta". Tyle że nie jest to w pełni właściwe. Sam
twórca bitcoina chciał, by BTC było walutą. Niezależną od banków, taką, której nie da się "cenzurować" i gwarantującą anonimowość. Udało się? Teraz sam
i zadajcie sobie pytanie, kiedy ostatnio płaciliście bitcoinem. Sam nie kupiłem za jego pomocą nigdy niczego. Jak zapewne większość obecnych inwestorów na blockchainowym rynku.
Czym jest więc bitcoin?
Alternatywą do złota? To jest już bliższe prawdy. Tak przynajmniej traktuje główną kryptowalutę spora część rynku. Oczywiście, mowa o "cyfrowym złocie", które charakteryzuje się sporą zmiennością kursu, ale jednak - w długim terminie - przechowującym wartość. A przynajmniej dotychczas tak było.
II wojna światowa a rynki
Wiemy więc mniej więcej, czym dziś jest bitcoin. Jak ta wiedza ma się do tego, co może stać się z nim, gdyby wybuchała wojna światowa?
Nim odpowiem na powyższe pytanie,
cofnijmy się do czasów II wojny światowej. Analiza kursu złota będzie tu
właściwie niemożliwa. W USA oficjalna cena 1 uncji została ustalona
w latach 30. XX w. na poziomie 35 USD.
Ciekawszym pomysłem może być przyjrzenie się temu, jak zachowywała się giełda w USA. Sam moment wybuchu II wojny światowej został przyjęty z... e
ntuzjazmem. Giełda kontynuowała wzrosty. Zapewne
Wall Street nie rozumiała jeszcze powagi sytuacji.
Przełomem okazał się
atak III Rzeszy na Francję, co napędziło spadki. Indeks dobił
nalot na Pearl Harbor.
Ciekawie robi się, gdy zaczniemy doszukiwać się wydarzenia, które pomogło rynkowi znaleźć dołek. Może to szukanie "na siłę", ale po poniższym wykresie widać, że przełomem okazał się
nalot na Lubekę. Optymizm powrócił na giełdę w USA, gdy alianci pokazali swoją przewagę w powietrzu.
Od wiosny 1942 r. obserwujemy już niemal trwałe wzrosty. Co ciekawe, rynek zaczął wyceniać wygraną USA i ich sojuszników jeszcze przed wygraną pod Stalingradem!
Źródło: Bankier.pl
III wojna światowa a bitcoin
Jaka nauka płynie z powyższej analizy?
Rynek zaczął z wyprzedzeniem wyceniać pewne wydarzenia. Inwestorzy zaczęli zakładać wygraną aliantów, gdy ci podkreślili swoją przewagę w powietrzu. Pierwsze przegrane Zachodu oznaczały zaś mocne spadki.
Obecnie trwa wojna Rosji z Ukrainą. Niektórzy zakładają, że to odpowiednik wojny III Rzeszy z Polską w 1939 roku. Rynkami mógłby zatrzęsnąć dopiero "poważniejszy" konflikt? Jaki? Przykładowo,
atak Rosji na kraje bałtyckie lub - co gorsza - Chin na Tajwan. Chodzi więc o wojnę, która wymusiłaby na USA większe zaangażowanie militarne.
Teraz zastanówmy się, jak może zachować się bitcoin,
gdyby Rosja najechała Estonie, Łotwę i/lub Litwę albo Pekin uderzyłby na Tajwan.
I ponownie: wiele będzie zależało od tego, jak rynek postrzega bitcoina. Jeżeli jako cyfrowe złoto, kurs BTC wzrośnie. Kapitał mógłby uciec z giełdy w stronę metali szlachetnych i może właśnie czołowych kryptowalut. Proces ten może napędzić
wzrost inflacji i spadki walut fiat.
Jest i
druga strona medalu. Jeżeli inwestorzy postawią w chwili próby bitcoina na półce z napisem "ryzykowne aktywa", kurs kryptowaluty spadnie. Tak samo
jak na wartości traciły akcje na Wall Street po ataku III Rzeszy na Francję.
W tym miejscu robi się jeszcze ciekawiej. Polityka Chin względem bitcoina jest dość wroga. W Państwie Środka niedozwolony jest jest
mining, zaś handel kryptowalutami jest
teoretycznie zakazany (lokalni inwestorzy ponoć obchodzą ten ban). USA nie prowadzą może bardzo probitcoinowej polityki, ale jednak nadal na tle Pekinu mogą uchodzić za kraj z liberalnym podejściem do BTC.
Powyższe ma znaczenie. Jeżeli doszłoby do konfrontacji zbrojnej pomiędzy USA a Chinami, kurs
bitcoina mógłby być uzależniony od tego, komu w danym momencie sprzyja Mars. To o tyle ważne, że
zdaniem ekspertów potencjalny początek wojny Waszyngtonu z Pekinem, prowadzony na terenie mórz Południowochińskiego i Wschodniochińskiego mógłby być dla Amerykanów bardzo trudny.
Pamiętajmy, że USA prowadziłyby działania zbrojne bardzo daleko od "domu". Do tego nie mogłyby - tak jak w czasie np. wojny koreańskiej i wietnamskiej - mieć na Pacyfiku swoich "sanktuariów", czyli bezpiecznych miejsc, gdzie stacjonowałyby lotniskowce, z których z kolei startowałyby samoloty dokonujące nalotów na wrogie miasta.
Chiny, wyciągając wnioski z przeszłości,
posiadają na swoim wybrzeżu systemy rakietowe. Te uniemożliwiają bezpieczne stacjonowanie Amerykanów na regionalnych morzach.
Możemy więc założyć, że
kurs bitcoina mógłby spadać do momentu, gdyby USA nie pokazały swojej przewagi nad Chinami. Tyle że będzie to nieporównywalnie trudniejsze niż w czasie poprzedniego światowego konfliktu.
Pozostaje jeszcze kwestia tego, jak III wojna światowa może wpłynąć na
blockchaina. Biorąc pod uwagę charakter tej technologii, można dojść do wniosku, że
Zachód mógłby starać się stłumić jej rozwój. Powód? To, że USA odpowiedziałyby na działania zbrojne także dodatkowymi sankcjami. Kryptowaluty i blockchainy mogą zaś pomóc obozowi Chin i Rosji w obchodzeniu tychże.
Podsumowanie
Jak zachowa się bitcoin i inne kryptowaluty w czasie III wojny światowej? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na tak zadane pytanie. Powód?
Nadal nie wiemy, jaki jest charakter BTC i altcoinów. Właściwie wybuch globalnego konfliktu mógłby pomóc w udzieleniu odpowiedzi na tę kwestię.
Co więc powinien zrobić inwestor? Z pewnością warto nadal posiadać bitcoiny i alty w swoim portfelu. Stale obserwować to, co dzieje się w polityce międzynarodowej i reagować na wszelkie gwałtowne wydarzenia.
Komentarze