W dniu 3 kwietnia na rynku pojawił się nowy token - W - od projektu Wormhole. Wypuszczenie do obiegu nowej kryptowaluty było wspierane między innymi przez topowe giełdy, a zespół crosschainowej platformy ogłosili specjalny airdrop dla zasłużonych użytkowników. Niestety nie wszystko poszło zgodnie z planem.
- Pierwotna kapitalizacja rynkowa tokena od Wormhole w dniu jego premiery wynosiła 3 miliardy dolarów, co automatycznie kwalifikowało go do pierwszej setki największych projektów na rynku,
- Jednakże jego wartość w ciągu doby zdążyła już spaść o ponad 35%, a marketcap wynosi już tylko nieco ponad 2 mld USD. Jest to spowodowano momentalnym zalewem scamów przy procesie zrzucania tokenów dla zasłużonych użytkowników oraz błędu ze strony organizatorów akcji,
W jak wpadka przy airdropie
Jeżeli śledzicie wydarzenia z rynku kryptowalut dłużej niż rok, to zapewne mogliście już usłyszeć o projekcie
Wormhole. Jest to protokół stanowiący most między różnymi
blockchainami do transferu cyfrowych aktywów. W 2022 roku został on
okradziony na 320 milionów, co stanowiło jedną z największych kradzieży w historii tej branży. Co ciekawe, rok później
udało się odzyskać 225 milionów dolarów z łupu pochodzącego z tego skoku.
Teraz jednak skupmy się na bieżących wydarzeniach. Wczoraj, tj. 3 kwietnia
Wormhole rozpoczął dystrybucję swojego natywnego tokena W, który został tego samego dnia wylistowany na topowych giełdach. Swoje wsparcie okazały m.in platformy
Binance,
OKX,
Bybit czy
KuCoin.
Całej akcje towarzyszył również
airdrop dla najbardziej aktywnych użytkowników tego mostu. Łączna wartość rynkowa tokenów przekazanych na poczet zrzutu wynosiła
674 miliony tokenów, co przekłada się także 6,75% całkowitej podaży tego aktywa. I nagle zaczynają pojawiać się pierwsze problemy.
Jak zaalarmował znany blockchainowy detektyw -
ZachXBT - oszuści momentalnie wyczuli okazję, by pod postem na oficjalnym profilu projektu na X zacząć publikować linki do fałszywych airdropów, które prowadziły do złośliwych witryn mogących wydrenować nasze środki z portfeli.
//twitter.com/zachxbt/status/1775513545548931503
Ponadto zaczęto "na prętce" tworzyć
memecoiny nawiązujące do tego projektu, których
kapitalizacja rynkowa wzrosła w kilka godzin do 1,2 miliona dolarów, a ich notowania skoczyły o 1383%.
To jeszcze nic. W międzyczasie oficjalne konto na X należące do współzałożyciela Wormhole -
Robinsona Berkeya - zostało przejęte. Napastnicy na jego profilu zaczęli publikować kolejne fałszywe łącza do niebezpiecznych witryn. Po niedługim czasie udało się odzyskać konto.
Jakby było mało nerwów i stresujących sytuacji dla twórców projektu, którzy przeprowadzali wspomniany zrzut, to po drodze wychwycono kolejne potknięcie, tym razem stricte z ich winy. Otóż okazało się, że
wśród adresów uprawnionych do odbioru zrzucanych tokenów znajduje się także ten, który należy do hakera stojącego za niesławnym exploitem sprzed dwóch lat.
Ba, nie był to wyłącznie jeden, a aż łącznie cztery adresy należące do hackera (lub grupy), które
kwalifikowały się do odbioru aż 31 642 W o wartości około 50 000 dolarów. Na szczęście cyberprzestępcy zostali już wykluczeni z grona beneficjentów, nim zdążyli odebrać sporą partię kryptowalut.
Kurs W spada
Przyznacie, że chociaż tego typu "awarie" stanowią dodatkową machinę promocyjną danego wydarzenia, to w tym przypadku nie zadziało to wzrostowo dla tokena od
Wormhole. Jak widzimy na załączonym poniżej wykresie, jego cena od wczoraj zdążyła stracić już 38% wartości. W momencie pisania tego artykułu jego kurs wynosi 1,15 dolara.
Wykres cenowy W na giełdzie OKX. Źródło: TradingView
Komentarze