To będzie przełom w rozwoju AI. Jest jednak tego ciemna strona

Pika Labs stoi za narzędziem do generowania wideo AI. Na rynek trafia Pika 1.0, które ma łączyć w sobie "zaawansowane możliwości sztucznej inteligencji z funkcjami przyjaznymi dla użytkownika". Brzmi wspaniale. Jest jednak jedno "ale".

Pika Labs: "reżysera mamy w domu"

Pika jak na razie wytrwale realizuje swoją wizję. Chce umożliwić każdemu zostanie reżyserem! Tak, program firmy ma demokratyzować rynek reżyserski.
Jesteśmy podekscytowani możliwością przedstawienia Pika 1.0, ważnej aktualizacji produktu, która obejmuje nowy model sztucznej inteligencji umożliwiający generowanie i edytowanie filmów w różnych stylach, takich jak animacje 3D, anime, kreskówki i filmy
– napisano w poście na blogu Pika Labs. Pika 1.0 umożliwia konwersję tekstu na wideo - tworzenie filmu na bazie promptów. Może też "ożywić" obraz. Do tego, jak twierdzą twórcy, pozwoli użytkownikom na przekształcanie i ulepszanie filmów na różne sposoby, w tym zwiększanie wymiarów wideo, zmienianie elementów, takich jak ubrania, wygląd postaci i ich otoczenie. Narzędzie jest teraz dostępne zarówno na Discordzie, jak i na platformach mobilnych i stacjonarnych. Do tego Pika Labs ogłosiło, że zebrało łącznie 55 milionów dolarów finansowania.

Ciemna strona

Jak wspomnieliśmy, projekt ma jednak ciemną stronę. Jak łatwo się domyślić, takie narzędzie może pomóc w wojnie informacyjnej i walce politycznej. I pisząc o "pomocy" nie mamy na myśli walki z deep fake'ami. Wręcz przeciwnie - rozwój takich narzędzi sprawi, że coraz trudniej będzie nam odróżnić prawdziwe video od tego, które wygenerowano za pomocą AI. W USA w przyszłym roku odbędą się wybory prezydenckie. Biorąc pod uwagę tempo rozwoju nowej technologii, do tego czasu narzędzia takie jak Pika (wtedy np. w wersji 2.0) będą w stanie stworzyć niezwykle realistycznie wyglądający film pokazujący Donalda Trumpa z kochanką lub Joe Bidena, który mdleje osłabiony, podkreślając jego zły stan zdrowia. Takie video będzie w pełni "fejkiem", ale szybko rozprzestrzeni się po sieci, stanie viralem, i uderzy w popularność jednego czy drugiego polityka. Nim sztab wyborczy zdementuje to, co pokazano na obrazie, klip zobaczą miliony wyborców, co może potem przełożyć się na wynik wyborczy. AI powinna być rozwijana, ale w odpowiedzialny sposób. Dziś grozi nam na tym polu Dziki Zachód.

Komentarze

Ranking giełd