Okazało się, że słynna w Polsce transakcja sprzedaży „cyfrowej miłości” w postaci niewymiennych tokenów (NFT) była ustawką. Martirenti nie sprzedała „cyfrowej miłości” za milion złotych.
Sprzedaż NFT "cyfrowej miłości" to ustawka
Sylwester Wardęga, który znany jest z komentowania internetowych dram przeprowadził rozmowę z tiktokerką i instagramerką, Martirenti. Jeszcze rok temu media rozpisywały się o tym, że influencerka otrzymała od tajemniczego kupca milion złotych za sprzedaż NFT "cyfrowej miłości". Wardęga zapytał ją o słynną akcję. Chociaż influencerka nie kryła zakłopotania, to zdecydowała się na wyjawienie genezy głośnego projektu:
Nie spodziewałam się tego pytania, zapomniałam już o tym. Teraz jest przypał, bo muszę się wytłumaczyć jakoś...
Swoją odpowiedź rozpoczęła od zaznaczenia, że do tego projektu przekonał ją serdeczny kolega Bartosz Sibiga, współwłaściciel platformy Fanadise. Następnie zapłakana Martirenti przyznała się, że oszukała fanów i nie sprzedała NFT za 1 mln złotych:
Kiedy zaczynałam robić rzeczy w internecie, bardzo dużo z nim nagrywałam. Jednym ze wspólnych projektów był "Fame czy Shame" dla platformy Player.pl. Bartkowi bardzo dużo zawdzięczam, bo wprowadził mnie w ten świat. Kiedyś do mnie zadzwonił i wprowadził w temat NFT. Zaprosił mnie do biura. (...) To był szczerze jego pomysł.Wyjaśniła, że transakcja była prawdziwa, ale za swoją "wirtualną miłość" nie dostała takiej kwoty, o jakiej mówiła wcześniej:
Siebie natomiast nazwała modelką występującą w projekcie:Z uwagi na to, że bardzo się lubimy, ja mu ufam. To po prostu sobie to obgadaliśmy, że to będzie bardzo fajne. Ja dostałam pieniądze, ale nie takie. (...) Ogólnie ta transakcja była. Ja dostałam pieniądze, ale z uwagi na to, że to nie był mój pomysł, trzeba się było w jakiś sposób podzielić. Nie mogę powiedzieć, że dostałam milion.
Ja poddałam się temu projektowi jako modelka, no nie. Nie wiem jak mam to inaczej nazwać.
Martirenti przeprasza za kłamstwo
Chociaż Martirenti przeprosiła swoich fanów za kłamstwo, to zaraz po tym dodała, że nie uważa, żeby w ten sposób zrobiła komuś krzywdę:Mogę widzów przeprosić, ze okłamałam. (…) Nie uważam, żebym zrobiła tym komukolwiek krzywdę.
A zatem, słynna w Polsce transakcja sprzedaży niewymiennych NFT „cyfrowej miłości” była ustawką. Martirenti nie sprzedała NFT „cyfrowej miłości” za milion złotych. A cała akcja miała zwiększyć zainteresowanie NFT.
Martirenti i NFT "cyfrowej miłości" za 1 mln złotych
Tworząc moją Cyfrową Miłość (i inne emocje) nazywam tylko rzecz, która już istnieje. Miłość fizyczna, miłość platoniczna i miłość cyfrowa mogą być różne, ale każda z nich jest prawdziwa w taki sam sposób, jak wszystkie nasze myśli i uczucia. A cyfrowe znaczy wieczne. Przecież wszystko, co teraz jest digitalizowane, zostanie z nami do końca świata.
Komentarze