Wiele osób nadal postrzega bitcoina jako cyfrowe złoto. Stratedzy z banku JPMorgan doszli nawet do wniosku, że obecna cena złota sugeruje, że kurs BTC powinien znajdować się na wykresie wyżej niż obecnie.
JP Morgan: kurs bitcoina przygotowuje się do wystrzału
Obecnie za 1 uncję złota płaci się 1954 USD. To blisko ATH tego metalu szlachetnego, które wynosi 2077 USD. W tym czasie największa kryptowaluta jest daleko od swojego szczytu. Dziś 1 BTC kosztuje ok. 26 500 USD.
Zdaniem ekspertów z JPMorgan powinno być to ok. 45 000 USD.
Jeżeli uznalibyśmy pełną korelację pomiędzy bitcoinem a złotem, możemy zaryzykować nawet śmielszą tezę: 1 złota moneta powinna być warta blisko 70 000 USD, bowiem tyle wynosi jej ATH.
Pytanie brzmi jednak, czy bitcoin faktycznie powinien być zestawiany na równi ze złotem. Kruszec od wieków uchodzi za magazyn wartości, stąd też "dorobił" się statusu bezpiecznej przystani. Kryptowaluta działa od nieco ponad dekady. To "ciut" za mało (zwłaszcza w kontekście istnienia ludzkiej cywilizacji). Nie przeszkadza to jednak inwestorom trzymać bitcoiny w czasach niepewności gospodarczej (bycie hodlerem jednak zobowiązuje!). Tym samym traktują oni BTC jak bezpieczną przystań. Czyli tak samo jak królewski metal.
Halving napędzi wzrosty?
Załóżmy jednak, że teorię o bitcoinie jako safe haven należy zmiąć i wrzucić do kosza na śmieci. Niektórzy analitycy wskazują jednak na inny czynnik, który może okazać się ''podpałką'' i pomóc cenie BTC w jej wystrzale. Chodzi o halving.
To podział nagrody dla górników BTC, czyli w praktyce zmniejszenie podaży nowych coinów. Dotąd zawsze rozpoczynał
hossę na bitcoinie i kryptowalutach. Następny halving ma mieć miejsce wiosną 2024 r. (trudno dziś wyliczyć dokładną datę, ale będzie to najpewniej w kwietniu lub maju).
Jak zaś stratedzy JPMorgana widzą krótkoterminową przyszłość ceny bitcoina? Nie mają dobrych wieści. Ich zdaniem "
represje regulacyjne w USA" czy zeszłoroczny upadek FTX "
prawdopodobnie ograniczą wszelkie potencjalne wzrosty”.
Powyższe, jak już wspomnieliśmy, nie oznacza, że analitycy banku przywdziewają niedźwiedzie skóry. Wręcz przeciwnie: chodzą słuchy, że część mocuje już na czole rogi i szykuje się do rajdu. Na ten, co prawda, jeszcze poczekamy. Najgorsze jest już jednak raczej za nami.
Komentarze