Chińczyk z miasta Nankin w prowincji Jiangsu, zdefraudował ponad 1,5 mln juanów (250 tys. USD) należących do jego firmy i ulokował je w bitcoinowych kontraktach. W momencie aresztowania przez policję na jego koncie było już tylko 3000 juanów (300 USD) - podaje chiński bloger WuBlockchain.
Jak stracić 249 tysięcy
O pechowym Chińczyku wiadomo tyle, że ma na imię Hu i pełnił funkcję dyrektora ds. kontroli jakości w firmie z nieokreślonej branży. Od zeszłego roku miał przyglądać się rosnącym cenom kryptowalut, jednak FOMO połączone z pechem sprawiło, że wszedł na rynek w najmniej odpowiednim momencie i pogrążył się w stratach. Poza tym zamiast skupować bitcoiny postanowił inwestować w ich kontrakty pochodne.
Chcąc wyjść na prostą i odzyskać pieniądze, Hu wpadał w coraz większe długi i w końcu zdecydował się sięgnąć do kasy pracodawcy, a dokładniej do funduszy pochodzących od firm partnerskich. W tym celu
zaczął fałszować dokumenty i pokwitowania, składać fałszywe oświadczenia oraz kraść środki.
W momencie gdy firma odkryła co stało się z pieniędzmi, Hu został zobligowany do ich oddania. Według oficjalnej wersji wydarzeń nie mógł jednak tego zrobić.
Handel kontraktami BTC sprawił, że "pożyczone" 250 tys. USD zmieniło się w zaledwie 300 USD. Przynajmniej tyle znajdowało się na jego koncie w momencie aresztowania przez policję.
45 mln USD straconych na dźwigni x100
Sprawa Hu to nie pierwsze tego typu wydarzenie, o którym donosiły chińskie media.
Na początku kwietnia dyrektor ds. marketingu firmy Beosin miał stracić 300 mln juanów, czyli około 45 mln USD, tradując z dźwignią 1:100. Sytuacja mogła skończyć się dla niego o tyle tragicznie, że środki należały podobno do chińskich władz. Beosin miał pomóc im zabezpieczyć bitcoiny pochodzące z piramidy finansowej TokenBetter. Niestety pechowy dyrektor postanowił grać na spadki na samym początku hossy.
Komentarze