Brazylia przywraca X. Elon Musk dogadał się z regulatorami

Platforma mediów społecznościowych X znów będzie działała na terenie Brazylii. To efekt wyroku sędziego Alexandre'a de Moraesa z 8 października.
  • X znów zacznie działać w Brazylii.
  • Platforma została zablokowana pod koniec sierpnia.

X wraca w glorii i chwale

Władze Brazylii zablokowały domenę X 30 sierpnia. Poszło o sprawę dot. rozpowszechniania dezinformacji w kraju - na portalu działały profile, które dystrybuowały treści, które uderzały w obecne władze. Ostatecznie obie strony - X i Brazylia - doszły do porozumienia. Firma zapłaci grzywnę, a jej platforma znów może być online. Spółka, która należy do Elona Muska, zaczyna też podejmować kroki w celu dostosowania się do lokalnych przepisów. Wiadomo, że na terenie kraju znów zacznie działać przedstawiciel prawny firmy (wynika to z przepisów, jakie obowiązują w Brazylii). Do tego konta użytkowników oskarżonych o rozpowszechnianie dezinformacji i fałszywych wiadomości na temat brazylijskiego procesu wyborczego i systemu sądowniczego, zostały zablokowane. X więc się jednak poddał, co niekoniecznie poprawi wizerunek portalu, który miał być wolny od cenzury. Warto dodać, że Musk wcześniej - w kwietniu br. - krytykował sędziego, który pod koniec sierpnia nakazał zablokowanie domeny x.com. Twierdził też, że wyrok to w praktyce cenzura motywowana politycznie. Oskarżył także sędziego Alexandre de Moraesa, który wydał wspomniany werdykt, o zachowanie przypominające "dyktatora". Miał być na "smyczy" nowej władzy kraju. Jak jednak widać, kwestie biznesowe (Brazylia to wielki rynek) sprawiły, że i on, Musk, musiał się w końcu ugiąć. //twitter.com/elonmusk/status/1777506475536998586

Poszło o wybory?

Warto jeszcze wyjaśnić, o jakie wybory chodzi - o elekcję prezydencką ze stycznia 2023 roku. Zwolennicy byłego prezydenta Jaira Bolsonaro uznali, że cały proces został sfałszowany i przejęli budynki rządowe - wszystko w ramach próby przeprowadzenia zamachu stanu. Brazylijski Sąd Najwyższy obwinił Bolsonaro o wywołanie niepokojów społecznych. Cała sytuacja przypominała więc tę z USA, gdy Donald Trump nie zgadzał się z wynikiem wyborów prezydenckich sprzed blisko 4 lat, gdy przegrał walkę o władzę z Joe Bidenem. Wtedy jego zwolennicy zaatakowali Kapitol i starali się nie dopuścić do przekazania władzy nowej ekipie.

Komentarze

Ranking giełd