Dlaczego obecne regulacje rynku kryptowalut w Polsce to przegrana sprawa?

Regulacje rynku kryptowalut są potrzebne. Bez tego branża ta nie rozwinie się. Pytanie jednak brzmi, jak owe przepisy powinny wyglądać. Przykład Polski pokazuje, że złe regulacje mogą negatywnie wpłynąć na rozwój technologii.

Dobre początki

Pierwsze próby regulacji rynku kryptowalut sięgają roku 2016. Przełomem okazało się zwycięstwo w wyborach Zjednoczonej Prawicy i objęcie stanowiska minister cyfryzacji przez Annę Streżyńską. Przy resorcie utworzono Strumień Blockchain/DLT i Waluty Cyfrowe. Była to forma nawiązania dialogu rządu z rynkiem kryptowalut. Jako cele Strumienia określono:
  • stworzenie przyjaznego środowiska regulacyjnego,
  • opracowanie "najlepszych praktyk" dla firm z sektora,
  • doradztwo w tematach związanych z kryptowalutami oraz blockchaina (DLT) w zakresie technologii i bezpieczeństwa,
  • przygotowanie standardów i najlepszych praktyk w zakresie projektów blockchainowych,
  • zwiększenie świadomości potencjalnych zastosowań technologii poprzez przygotowanie programu edukacyjnego dla administracji, organów bezpieczeństwa, biznesu,
  • uruchomienie akceleratora projektów blockchainowych.
W efekcie powstał kanon „dobrych praktyk”, który był próbą samoregulacji branży. Podpisało się pod nim kilka firm z rynku. W praktyce chodziło o przestrzeganie tytułowych „dobrych praktyk” dot. prowadzenia działalności gospodarczej, komunikowania kwestii dot. kryptowalut, bezpieczeństwa środków czy tego, jakich projektów unikać (wszystko działo się w czasie działania m.in. piramidy finansowej OneCoin). W 2016 r. zorganizowano też pierwsze w tej części Europy konsultacje społeczne dot. blockchaina i kryptowalut w Sejmie (stało za nimi Polskie Stowarzyszenie Bitcoin). Dwa lata później podobną inicjatywę podjęła Komisja Nadzoru Finansowego (KNF). Nadal jednak były to próby nie do końca udane – w Polsce brakowało kompleksowych regulacji dot. kryptowalut. Próby oddolnego uregulowania branży na dobre zakończyło odejście z rządu minister Anny Streżyńskiej. Do tego w latach 2017-2018 kryptowalutowe firmy w Polsce miały spore problemy z utrzymaniem kont w bankach. Polityka rządu prowokowała banki do zamykania rachunków, a tym samym uniemożliwiania prowadzenia działalności. Niepewność regulacyjna w Polsce doprowadziła m.in. do tego, że giełda BitBay z siedzibą w Katowicach przeniosła swoją działalność na Maltę, a potem do Estonii (tam działa do teraz jako zondacrypto).

MiCA po polsku

Przełomem okazało się dopiero powstanie europejskich regulacji – MiCA. Polski rząd rozpoczął prace nad ich wdrożeniem. Tyle że do unijnego projektu dodano sporo „oryginalnych” pomysłów. Zacznijmy jednak od pozytywów. W projekcie ustawy znalazł się zapis o możliwości przekazywania sobie przez giełdy informacji objętych tajemnicą zawodową w sytuacjach, w których istnieje uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa, jeżeli może to temu przestępstwu zapobiec. Może to pomóc w szybszej komunikacji pomiędzy firmami i zwalczaniu przestępców. Niestety pozytywów nie ma dużo. W zasadzie powinniśmy już przejść do ciemnej strony regulacji. Chodzi bowiem o to, że jeżeli projekt rzeczonej ustawy zostanie przegłosowany w obecnej formie, de facto zniszczy sporą część branży. Zacznijmy od tego, że w najnowszej wersji projektu skrócony został okres przejściowy. Chodzi o okres, w którym to giełdy i kantory kryptowalut mają przygotować się do nowych warunków prowadzenia działalności. Początkowo – w pierwszej wersji projektu ustawy – był to rok, a teraz już tylko 6 miesięcy. Jeśli ustawa zacznie obowiązywać od początku 2025 r., kryptofirmy będą musiały przygotować się do realizacji nowych obowiązków do 30 czerwca przyszłego roku. Został więc niecały rok! Z pewnością obawy budzi art. 65 projektu. Działając na jego podstawie Komisja Nadzoru Finansowego (KNF) może dokonać zgłoszenia podejrzanej jej zdaniem danej domeny internetowej. Zgłoszenie to sprawi, że witryna trafi na “czarną listę”. To zaś sprawi, że dana firma (giełda, kantor online) przestaje działać. Martwi też to, że w ustawie brakuje możliwości zaskarżenia działania KNF. Na tym nie koniec. Dotąd opisaliśmy tylko „kłody”, jakie rząd chce rzucić pod nogi przedsiębiorcom. Dla wielu gwoździem do trumny będzie opłata od przychodów. Tak, polski rząd chce nałożyć na firmy kryptowalutowe opłatę na poziomie 0,5% średniej wartości przychodów w okresie ostatnich trzech lat obrotowych poprzedzających rok, za który wpłata jest należna (minimalna kwota wynosi równowartość 500 EUR). Kluczowe jest to, że opłata jest określana na poziomie średniej wartości przychodów w okresie ostatnich trzech lat obrotowych poprzedzających rok, w którym opłata ma być uregulowana. Każdy, kto zna specyfikę rynku kryptowalut, wie, że ten porusza się w określonych, czteroletnich cyklach. Może się okazać, że w czasie hossy opłata dla danej firmy będzie niska, ale w czasie bessy mocno wzrośnie. Wymusi to na giełdach i kantorach odkładanie pieniędzy na opłacenie przyszłej daniny. Tyle że nie będzie to takie proste, o czym wie każdy, kto prowadził jakąkolwiek działalność gospodarczą. Stąd obawa, że wiele - zwłaszcza mniejszych - spółek po prostu zrezygnuje z prowadzenia działalności na terenie Polski i przeniesie swoje siedziby poza granice naszego kraju. I nadal mało tego. Zagraniczne podmioty będą musiały zapłacić w Polsce opłatę, ale wyniesie ona tylko 4 500 EUR za “paszportyzację”. Całość jest więc kuriozalna. Polski ustawodawca zachowuje się, jakby chciał wyprosić ze swojego kraju kryptofirmy. A dokładniej: by nie miały one siedzib na terenie naszego państwa. Oczywiście działanie na terytorium Polski będzie możliwe, ale po prostu prościej (i taniej!) będzie zarejestrować oficjalne biuro w innej części Europy i spokojnie prowadzić działalność nad Wisłą. Stratny będzie jednak budżet państwa, bowiem firmy te nie będą płaciły u nas podatków.

Podsumowanie: długa droga do regulacji

Podsumowanie tego artykułu nie może być w pełni pozytywne. Można uznać, że jako kraj zmarnowaliśmy swoją szansę na stanie się jednym z najważniejszych państw na rynku kryptowalut. To u nas powstały jedne z najnowocześniejszych i najbezpieczniejszych giełd na rynku. Niestety działania regulatorów (lub ich brak) sprawiły, że branża nie rozwinęła się, jak mogłaby przy jasnych przepisach prawnych. Dziś rząd stara się nadrobić stracony czas, ale robi to w sposób nieudolny i niezrozumiały. Trudno pojąć, czym kierowali się politycy  i urzędnicy projektując obecnie procedowany projekt ustawy o kryptoaktywach. Można odnieść wrażenie, że przepisy są pisane pod zagraniczne lobby, któremu zależy na tym, by polskie firmy płaciły podatki nie w Polsce, ale poza jej granicami. Rynek kryptowalut w Polsce nie zniknie. Istnieje jednak zagrożenie, że spółki z tej branży po prostu przeniosą się do krajów ościennych.

Komentarze

Ranking giełd