Round-up czyli 13 ekspertów, jedno pytanie, krótka odpowiedź i dłuższe uzasadnienie. Zapytaliśmy o to, czy kryptowaluty będą wygranym tego kryzysu. Poprosiliśmy o wybranie odpowiedzi spośród: tak, raczej tak, nie wiem, raczej nie, nie oraz uzasadnienie swojego stanowiska. Pełne odpowiedzi znajdziecie poniżej. Jeśli też chcecie podzielić się swoją opinią, zapraszamy do komentowania.
Kryptowaluty będą wygranym w kryzysie
Czy kryptowaluty będą wygranym w kryzysie?
Szczepan Bentyn
Blockchain consultant, influencer
Raczej tak
W czasie kiedy banki centralne z FEDem na czele pędzą by oddalić katastrofę zalewem gotówki, kryptowaluty nie zmieniają swojej polityki monetarnej. Wciąż utrzymują stałą i przewidywalną podaż nowych jednostek. W obliczu powszechnego luzowania ilościowego, Bitcoin przechodzi przez swoje trzecie w historii zaciskanie ilościowe czyli tzw. halving. Jest to jego wrodzona cecha, która nie zmieni się przez najbliższe 120 lat. Spadek wzrostu podaży w obliczu zalewu walut fiat powinien być coraz bardziej widoczny w cenie Bitcoina w nadchodzących miesiącach. Kryptowaluty to globalne systemy walutowe, które są tyglem innowacji, którego nie powstrzyma nawet pandemia. HODL.
Bartosz Blicki
Prezes Blockchain Polska i Dyrektor działu New Technology Hub w SI-Consulting
Tak
Obecna sytuacja, choć zaskakująca, niewiele zmienia w krajobrazie kryptowalut. Obserwuję kilka trendów wywołanych bezpośrednio kwarantanną. Pierwszy trend to oczywiście: przyspieszenie. Wszyscy obserwujemy zwiększoną adopcję innowacji, w które zdecydowanie wpisują się kryptowaluty. Powoduje to ożywienie na giełdzie, nawet jeśli częściowo związane jest z masowym powrotem do walut fiducjarnych, a to wpływa na większą ilość transakcji rejestrowanych przez węzły różnych blockchainów. Co jest zrozumiałe - wygrywają serwisy stanowiące alternatywę do usług dostępnych obecnie jedynie w świecie analogowym. Często elementem takiego serwisu jest właśnie kryptowaluta czy token. Chociaż nie wrócimy już do bańki ICO z 2017 roku, to i tak odczuć możemy delikatny renesans wśród tych projektów. Drugi trend, który niesłychanie mocno interferuje to panika. Już nie tylko cyfrowi prepersi przygotowują się do przyjęcia przez gospodarkę silnego uderzenia, które z pewnością odbije się inflacyjną czkawką. To zjawisko w mojej opinii jeszcze bardziej umocni pozycję topowej piątki (pod kątem kapitalizacji), ze szczególnym wygranym w postaci Bitcoina, który umocni się halvingiem. Chociaż pierwszą reakcję rynku po wejściu w kwarantannę była ucieczka z kryptoinwestycji, to każdy kolejny dzień przedłużającego się szaleństwa, podsycany niepokojami na rynkach tradycyjnych, będzie powodował stabilizację topowych kryptowalut. To nie jest jeszcze właściwy czas by ceny kajzerek zacząć intuicyjnie określać w BTC. Zanim do tego dojdzie będzie potrzebny kryzys, który zburzy podstawy gospodarki. Trzeci trend to azjatyzacja, a w szczególności chińska dominacja. Nie mam na myśli jednak projektów typu TRON, NEO czy nawet przeżywającego wiosnę - Cardano. Myślę, że prawdziwa walka o dominację to top 5, z czego obecnie przynajmniej Bitcoin i Ethereum pod kątem węzłów możemy określić mianem "powered by China". Długofalowa strategia to przecież specjalność chińskiego narodu i nie jest tajemnicą, że od dłuższego czasu możemy wręcz mówić o chińskiej nacjonalizacji węzłów kryptowalutowych. Trudno jednoznacznie przewidywać przyszłość bez szklanej kuli. Nadal dobrą acz oczywistą radą jest dywersyfikacja portfela. Kierunek, który bym odradzał to egzotyczne tokeny o wątpliwym modelu biznesowym. Wchodząc na Coinpaprikę odpuściłbym sobie scrollowanie.
Przemysław Karda
Co-Founder TecraCoin
Raczej tak,
ale z zastrzeżeniami. Wszystko zależy czy to będzie kolejny lokalny kryzys, na podobieństwo roku 2008, czy raczej powtórzenie Wielkiej Depresji z roku 1929. W mojej ocenie kryptowaluty długoterminowo zyskają, szczególnie w dobie pozbywania się gotówki oraz przejścia na pieniądz w formie cyfrowej. Nie jest tajemnicą, że USA wielkimi krokami przygotowują się do emisji cyfrowego dolara. Wszystko zależy od tego jak zachowają się banki centralne drukując „puste” pieniądze i czy odejście od ustaleń w Bretton Woods jest możliwe, na korzyść złota i gospodarki z ograniczoną rezerwą cząstkową. Do tego dochodzi rzekoma pandemia koronawirusa, która, mimo starań wpompowywania pieniądza do gospodarki, skutecznie blokuje rozruch przedsiębiorstw. Kryptowaluty na pewno są bezpieczniejszym aktywem (o ile nie trzyma się ich na giełdzie) niż posiadanie pieniędzy w bankach, które jak wiemy mogą posłużyć się oszczędnościami klientów do ratowania banków.
Rafał Kiełbus
Blockchain Advisor, Bardzo Zły Moderator na Polskim Forum Bitcoin
Nie
Największym wygranym są serwisy/firmy/programy służące do komunikacji (np Zoom, Teams). W tej “pandemii” (cudzysłów celowy) są to niezbędne narzędzia do prowadzenia jakiejkolwiek działalności - czy zarobkowej czy uczenia się. Zastosowanie technologii blockchain (oraz kryptowalut, jako specyficznego zastosowania blockchaina) nijak się tu ma. Waluty cyfrowe (a przynajmniej Bitcoin) z założenia służą do transferu wartości niezależnie do granic i pory dnia. I dopóki TEN problem jest rozwiązywalny tradycyjną bankowością, dopóty prawdziwego boomu i adopcji nie będzie. Zostaje oczywiście element spekulacyjny, ale aktualna sytuacja nie ma na niego wpływu - czy mamy lockdown czy nie, giełdy działają i pozwalają na operacje.
Jacek Kubiak
Redaktor naczelny I Love Crypto
Nie
Czy kryptowaluty będą wygranym tego kryzysu? Kryptowaluty zdecydowanie nie, a na pewno nie wszystkie. Wciąż uważam, że 98% projektów w tym obszarze to wydmuszki, które nie rozwiązują żadnego konkretnego problemu. Jestem tu dla pozostałych 2%. Nie będę spekulował na temat ceny, ale trudno wyobrazić sobie lepszy sprawdzian dla bitcoina, niż nielimitowe luzowanie ilościowe w największych gospodarkach świata. Przypominam, że bitcoin nigdy nie miał być odpowiedzią na kryzys a zabezpieczeniem przeciwko nieodpowiedzialnej polityce fiskalnej poszczególnych państw. Tak się składa, że ta nieodpowiedzialna polityka właśnie ma miejsc, w wielu krajach w tym samym momencie i to jeszcze w okolicach halvingu. Nikt nie zna przyszłości, jednak można spodziewać się wzrostu zainteresowania technologią umożliwiającą powstanie równoległego, niezależnego, otwartego i nie wymagającego zaufania czy pośredników systemu finansowego. Przypominam również, że dojście do wysokiego poziomu ceny dla bitcoina, to nie jest duży problem, problemem jest utrzymanie ceny (stąd górki i dołki). Jeden z twitterowiczów policzył, że żeby utrzymać cenę bitcoina na poziomie 7000 dolarów przy emisji 12,5 btc co 10 minut (zakładając oczywiście, że wszystkie i tylko te wydobyte btc zaraz są sprzedawane) potrzeba około 400 milionów dolarów miesięcznie świeżego kapitału. Po halvingu bedzie to oczywiście o połowę mniej i cena może poszybować w górę, natomiast utrzymanie jej już na poziomie np. 70000 dolarów i tak będzie wymagało 2 miliardów dolarów co miesiąc. Dlatego m.in. najważniejsza jest i będzie adopcja a dla mnie osobiście, ważniejsze są dołki cenowe, niż górki. Technologicznie bitcoin nigdy nie był silniejszy i wciąż się rozwija. W kontekście bitcoina jestem optymistycznie nastawiony na najbliższe 2 lata, na 10 lat zresztą też.
Tomasz Limiszewski
COO Egera
Raczej tak
Odpowiadając sobie na pytanie, czy kryptowaluty będą “czarnym koniem” obecnego kryzysu należy przypomnieć sobie fundament ideologiczny Bitcoin. Powstał on w odpowiedzi na globalny krach w roku 2008, który spowodowany był nadmiernym optymizmem banków, rozdających miliardy dolarów bez pokrycia. Obecnie sytuacja na globalnym rynku jest bardzo podobna. Na dziesiątki programów socjalnych nałożyła się również sytuacja epidemiologiczna związana z COVID-19. Dodruk pieniądza celem pokrycia potrzeb budżetu oraz ciągle rosnące ceny podstawowych produktów powodują spadek zaufania do walut fiducjarnych. Liczba aktywów, w kierunku których może zwrócić się społeczeństwo jest w przypadku tego kryzysu rozszerzona o kryptowaluty co może, ale nie musi skłonić ludzi do dywersyfikacji.
Filip Pawczyński
Prezes Polskiego Stowarzyszenia Bitcoin
Tak
W zależności od tego w jakich dokładnie aspektach chcemy określać wygraną. W stosunku do innych, często bardziej popularnych mierników wartości walory cyfrowe będą w dużo lepszej kondycji. Zdecentralizowane systemy zaufania posiadają wiele zabezpieczeń przed sytuacjami, które obecnie obserwujemy w ekonomii. Ich sprawność zależy jednak w dalszym ciągu od wielkości i zaangażowania społeczności używającej danej technologii. Decentralizacja odpowiednio silna, dająca bezpieczeństwo ekonomiczne w sytuacjach kryzysowych, sama się nie wytworzy. Potrzebujemy więcej zaangażowania jednostek jak i firm, na każdym możliwym poziomie. Na początku wystarczy uświadamiać znajomych, pokazując różnice w podejściach do ekonomii i ich konsekwencje, których przykłady przez ostatnie miesiące obserwujemy ze zwielokrotnioną siła. Reasumując dzięki kryptowalutom i bardziej otwartemu podejściu do ekonomi, my wszyscy możemy być wygranymi każdego kryzysu.
Krzysztof Piech
Profesor nadzwyczajny, ekonomista, startupowiec i bitcoinowiec
Raczej nie
jeśli chodzi o kryptowaluty spekulacyjne, stablecoins - tak.
Kryptowaluty jako aktywo finansowe są bardzo ryzykowne - w sytuacji światowej recesji zazwyczaj widzimy odwrót od ryzyka. Z tego punktu widzenia kryptowaluty będą mniej atrakcyjne.
Kryptowaluty jako technologia (blockchain) będą się nadal rozwijały. Już bez takiego finansowania, jak w latach 2017-2018 (boom na ICO), więc bez tak dużego szumu medialnego, ale bardziej zwracając uwagę na kwestię ekonomiczności rozwiązań, ich użycia w realnym świecie, a nie ich marketing dla stworzenia pump&dump.
Na marginesie "klasycznych", spekulacyjnych kryptowalut widzimy rosnące zainteresowanie stablecoins (szczególnie rośnie liczba transakcji Tetherem), co pokazuje potrzeby rynku - poszukiwanie alternatywnego pieniądza cyfrowego, a nie kolejnego aktywa spekulacyjnego (jakim jest bitcoin). Tu czekamy też na rozwiązania Facebooka i Ludowego Banku Chin. Szkoda, że Polska nie poszła w tym kierunku ze względu na sprzeciw NBP.
Mike Satoshi
Bitcoinowiec, bloger i vloger
tak i nie
Z jednej strony kryptowaluty na dobre zakorzeniły się już w świecie finansów i można powiedzieć, że zostały już uznane jako kolejne aktywo finansowe. To spowoduje na pewno, iż część inwestorów ucieknie do Bitcoina i pośrednio innych kryptowalut.
Z drugiej jednak strony jest to bardzo młody rynek, gdzie brak jeszcze wielkich platform inwestycyjnych, regulacji w wielu krajach, ETFów i innych tego typu mechanizmów, a to swoją droga może powstrzymywać wielu inwestorów przed wejściem w te "ryzykowne" aktywa.
Michał Stryjewski
Prezes Coinquista i Unlimited
Raczej nie
Niestety nadal cena kryptowalut jest uzależniona od cen walut fiducjarnych. Na ten moment nie przeliczamy Bitcoinów na dobra, które możemy za nie uzyskać, przeliczamy je wyłącznie na dolary, euro czy inne tradycyjne środki wymiany. Według mnie, kapitalizacja rynku ulegnie zmniejszeniu w momencie, kiedy będziemy potrzebować podstawowych produktów codziennego użytku. Celem i ideą istnienia kryptowalut, jest wyłączność, a nie współistnienie z nieudolnym systemem monetarnym. Kiedy adopcja osiągnie dużo większy poziom, wtedy możemy pomyśleć o samodzielności i stabilności kursu BTC - czyli jako takiego, inwestycyjnego safe haven. Faktem jest, że proces cyfryzacji rozpoczął się kilkanaście lat temu, więc być może dożyjemy tych czasów :)
Alex Strześniewski
COO CoinDeal
Tak
ale sprawa jest bardziej skomplikowana. Trudno mówić o wygranej, kiedy chodzi o ludzkie życia. Gdy bezrobocie wzrasta, wzrasta także współczynnik śmierci. Zawsze powtarzam, że są dwa sposoby na wybudowanie największego wieżowca: po prostu wybudować najwyższy, lub zburzyć wszystkie inne. Musimy pamiętać, że pomimo tego, że crypto to idealny "hedge", fakt że gospodarki świata są źle prowadzone, będzie miał realne przełożenie na dobrobyt innych, więc trudno mówić o "wygranej", per se.
Sylwester Suszek
Prezes BitBay
Raczej tak
Obecnie mamy do czynienia z pierwszym globalnym kryzysem od czasu powstania Bitcoina. Nadszedł moment, w którym rynek zweryfikuje koncepcję Satoshiego Nakamoto, która przecież powstała z myślą o takiej sytuacji.
Warto jednak zauważyć, że lokalne problemy ekonomiczne i ich skutki w odniesieniu do rynku kryptowalut mogliśmy obserwować już wcześniej. Kryzysy inflacyjne dotknęły w ostatnich latach takie państwa jak Indie, Turcję, Nigerię, Iran czy Wenezuelę. W każdym z tych krajów wraz ze wzrostem poziomu inflacji rosło zainteresowanie Bitcoinem. Te przykłady jasno pokazują, że kryptowaluty zyskują na znaczeniu w przypadku problemów ekonomicznych, w których rządy ratują się dodrukiem pieniędzy.
Czy tak będzie i teraz? Tego na pewno nie dowiemy się w najbliższych miesiącach. Obecny kryzys ma znacznie większy zasięg i moim zdaniem na jego prawdziwe skutki przyjdzie nam czekać do przyszłego roku. Dopiero wtedy nastąpi podsumowanie wydatków na walkę z pandemią, ewaluacja finansów i budżetów państwowych. Również przez przedsiębiorstwa może przejść druga fala optymalizacji kosztów. Kryzys jeszcze się nie rozpoczął i jest dopiero przed nami. W kwestii skutków dla rynku kryptowalut jestem ostrożnym optymistą. Uważam, że kryzys, a w szczególności wzrost inflacji, może przynieść nam wzrosty w drugiej połowie przyszłego roku.
Robert Wiecko
COO Dash Core Group
Raczej tak
Uważam, iż obecny kryzys jest doskonałym testem przydatności (a nawet sensu istnienia) kryptowalut w gospodarce i życiu codziennym.
Bitcoin był technologiczną odpowiedzią na kryzys roku 2008. Rok 2020 to pierwszy rok, gdy kryptowaluty istnieją w sytuacji kryzysu ekonomicznego i globalnych obostrzeń w podróżowaniu czy handlu. Przekonamy się czy kryptowaluty spełniają rolę wyłącznie spekulacyjną czy może wizja Satoshiego o powstaniu alternatywnej, globalnej waluty stała się rzeczywistością.
Trzymam kciuki za drugi scenariusz!
Komentarze