Znaleziono dyrektora operacyjnego Wirecard – na Białorusi

Jan Marsalek, były dyrektor operacyjny Wirecard, który zaginął po swojej rzekomej podróży na Filipiny w zeszłym miesiącu, został odnaleziony na Białorusi. Marsalek mial wjechać na Filipiny przez Manilę, potem przedostać się do Cebu City, aby w czerwcu wylecieć do Chin. Władze filipińskie stwierdziły, że nie mają żadnych śladów pobytu Marsalka. Nie ma też zapisu o locie z Cebu do Chin.

Manipulacja informacjami o podróży

Zgodnie z raportem śledczym na stronie internetowej Bellingcat, wizyta kierownictwa Wirecard na Filipinach została sfałszowana. Śledztwo wykazało, że rosyjska Federalna Służba Bezpieczeństwa, czyli FSB, pomagała Marsalkowi, manipulując informacjami o jego podróży.
"FSB ma pełną kontrolę nad rosyjską służbą graniczną, a tym samym nad scentralizowaną bazą danych o granicy rosyjsko-białoruskiej. Dlatego wszelkie manipulacje danymi musiałyby być dokonywane na polecenie, a przynajmniej za zgodą FSB. Jeśli tak by się stało, oznaczałoby to bezpośrednią współpracę Jana Marsałka z FSB...".
FSB rzekomo rozpoczęła monitorowanie międzynarodowych podróży Jana Marsałka na początku 2015 roku, a pod koniec 2018 r. przestała śledzić jego ruchy. Marsalek używał kilku różnych paszportów, w tym paszportu dyplomatycznego kraju trzeciego świata. Dane imigracyjne FSB sugerują, że rosyjskie służby bezpieczeństwa od dawna interesowały się Marsałkiem. Był on również częstym gościem w ich kraju. Ponieważ władze filipińskie założyły, że jeśli jego akta imigracyjne do kraju są fałszywe, Marsalek ukrywał się w innym kraju. Według śledztwa Bellingcat, Marsalek powiedział koledze, że jest w kraju, w którym "przez ostatnie 25 lat władzę sprawowali ci sami ludzie". Rosja i Białoruś mają wspólną granicę zewnętrzną. Dane uzyskane przez Bellingcat pokazały, że 19 czerwca Marsalek przyleciał na Białoruś i już nie opuścił kraju. Jan Marsalek wcześniej chwalił się powiązaniami z rosyjskimi służbami wywiadowczymi i tajnymi dokumentami dotyczącymi broni chemicznej używanej w Wielkiej Brytanii.

Komentarze

Ranking giełd