James Howells, inwestor, który stracił klucz prywatny do 7500 bitcoinów (BTC) na wysypisku śmieci w południowej Walii, przygotowuje się do podjęcia kroków prawnych przeciwko lokalnej radzie miejskiej. Powód? Uniemożliwienie mu podjęcia wysiłków mających na celu odnalezienie zaginionego dysku twardego z 2013 roku.
Stracił na wysypisku śmieci ponad 7 tys. BTC
Przypomnijmy, że
Howells od dziesięciu długich lat kłóci się z Radą Miasta Newport, która zabrania mu przeszukania lokalnego wysypiska śmieci. Inwestor wyrzucił wiele lat temu do śmieci dysk twardy z kluczem prywatnym do portfela na bitcoiny. Dziś kryptowaluty są warte 194 miliony USD.
Inwestor nie poddaje się i przygotowuje się do rozprawy sądowej. Chce podać do sądu radę miejską w Południowej Walii, która odmówiła jego współpracownikom rozpoczęcie poszukiwań dysku twardego ze wspomnianym portfelem z 7500 bitcoinami.
W piśmie wysłanym 4 września do Rady Miasta Newport zespół prawny Howellsa wyznaczył ostateczny termin, w którym samorząd ma pozwolić jego klientowi na przeszukanie wysypiska. Ma się to stać najpóźniej 18 września.
Próbowałem wszystkiego, co mogłem przez 10 lat (...)
- zapewnił The Telegraph Howells. I faktycznie, już w styczniu 2021 r. przedstawił miastu kuszącą ofertę: przekaże samorządowi aż 25% wartości BTC, które uda mu się odzyskać. Warunkiem miało być to, że lokalne władze pozwolą mu rozpocząć poszukiwania. Te ostatnie nie odpowiedziały.
Jakie są szanse na odzyskanie dysku?
Jak jednak nieszczęsny inwestor chce odnaleźć dysk na wysypisku? Planuje zastosować innowacyjną strategię opartą na narzędziach rentgenowskich i sztucznej inteligencji (AI). Ma to pomóc w zlokalizowania dysku.
W swoim piśmie do rady miasta Howells zobowiązał się również do poniesienia wszystkich kosztów działań firmy, która zajęłaby się "wykopaliskami" na wysypisku, a także obiecał wpłacić datek na rzecz społeczności miasta.
Warto jednak dodać, że szanse na odzyskanie urządzenia są niewielkie. Nie wiadomo, czy dysk w ogóle jeszcze jest w tym miejscu i czy nie został zniszczony. Mógł przecież zamoknąć czy przesiąknąć jakimiś środkami chemicznymi. Nie wspominając o zgnieceniu przez tony innych śmieci.
Komentarze