Władze Malezji: Binance działa nielegalnie

Malezyjska Komisja Papierów Wartościowych (SC) ogłosiła, że giełda Binance narusza prawo w zakresie papierów wartościowych. Jednocześnie wskazała, że osobom obsługującym giełdę może grozić kara pozbawienia wolności. Regulator wpisał giełdę na czarną listę i zalecił inwestorom, by nie korzystali z jej platformy handlowej. SC twierdzi, że Binance działa na malezyjskim rynku bez odpowiedniej zgody. Podkreśla również, że zgodnie z obowiązującym prawem jest to zagrożone karą do 10 mln RM (2,3 mln USD), karą pozbawienia wolności do lat 10 lub obiema karami jednocześnie. Giełda jednak nie przestała świadczyć swych usług na malezyjskim rynku i, jak wynika z informacji portalu Decrypt, wcale nie zamierza tego robić.

Motywy SC

Zdaniem Bobby’ego Onga z malezyjskiego portalu CoinGecko, Binance mogła trafić na czarną listę dlatego, że oferuje wymianę kryptowalut na malezyjskie ringgity. To, w opinii SC, wymaga licencji. Zdaniem Onga rzeczywiście jest to niezgodne z malezyjskim prawem i tylko trzy spółki mają licencję na świadczenie takich usług: Luno, Singei i Tokenize Xchange. Innym powodem może być fakt, że Binance aktywnie promuje swe usługi wśród Malezyjczyków.

Nie tylko Binance

Na czarnej liście SC oprócz Binance znalazły się również spółki eToro i Fidelity. Bobby Ong wyjaśnia jednak, że spółki te są poza jurysdykcją SC, ponieważ ich siedziby znajdują się w innych krajach, a w Malezji nie mają nawet swoich oddziałów. Ich strony internetowe są dostępne dla Malezyjczyków, a SC nie ma kompetencji do ich blokowania. Jedynym problemem dla klientów Binance, eToro i Fidelity z Malezji będzie to, że po wpisie giełdy na czarną listę, nie będą oni chronieni przez malezyjskie prawo.

Komentarze

Ranking giełd