Służba Bezpieczeństwa Ukrainy przerwała działanie sieci parającej się procederem prania brudnych pieniędzy, wykorzystującej do tego celu operacje kryptowalutowe.
Idea decentralizacji i działania w rozproszeniu stanowi wizję rozwoju bynajmniej nie tylko oficjalnych giełd i systemów płatności. Przeciwnie, pomysłowość ludzka zna niewiele granic, zaś wszystko, co nowego zaistnieje w gospodarce, prędzej czy później najpewniej doczeka się swojego odpowiednika w szarej strefie.
Zadbać o higienę pieniądza
Dowód? Otóż SBU właśnie zamknęła zdecentralizowaną, kryptowalutową pralnię brudnych pieniędzy. Pralnia była naturalnie bytem przede wszystkim wirtualnym, w postaci fizycznej funkcjonując w postaci społecznej sieci kooperacyjnej.
Sieć tę zadzierżgnęło grono osób przesiedlonych z terenów okupowanych na wschodzie kraju przez kierowanych przez Rosję separatystów, jak wiadomo kontrolujących tereny obwodów Ługańskiego i Donieckiego.
Osoby owe pozyskały "zasoby elektroniczne" (jak się należy domyślać – zapewne zestawy portfeli kryptowalutowych i kont na stosownych platformach giełdowych i płatnościowych) na potrzeby działalności pralni, która to rozpoczęła się w 2017 roku.
Wspomniane zasoby wykorzystywano następnie do serii operacji z wykorzystaniem zasobów cybernetycznych, dokonywanych poza ukraińskimi granicami. Po ich wykonaniu, prane środki wypłacano w oficjalnych kantorach kryptowalutowych, licencjonowanych przez Narodowy Bank Ukrainy.
Kto by się spodziewał...?
Co niewymowne w swej zgrozie – siatka nie płaciła od swej działalności podatków [szok i niedowierzanie – przyp. red.]! Z jakiegoś powodu nie dbała także o przepisową identyfikację swoich klientów – stawiając śmiałą tezę, spytać można, czy może czasem nie dlatego, że osoby piorące brudne pieniądze nieszczególnie pałają chęcią do identyfikowania się...?
Co więcej – krypto-pralnia wykorzystywać miała w toku swych niecnych działań płatności na platformie WebMoney, która to platforma jest na Ukrainie zablokowana, przynajmniej oficjalnie (praktyka bowiem, jak widać, twierdzi co innego). Funkcjonariusze SBU dokonali ośmiu rewizji, konfiskując dokumentację, sprzęt elektroniczny a także (oczywiście) środki pieniężne w postaci gotówkowej i elektronicznej.
Kooperatywa działała zarówno na ukraińskim, jak i zagranicznym "rynku" usług prania brudnych pieniędzy – choć ten drugi skoncentrowany był na "krajach Wspólnoty Niepodległych Państw" (czyli zapewne po prostu Rosji – zrozumiała jest niechęć władz Ukrainy do przyznania, że z jej terytorium świadczone są usługi na rzecz agresora, nawet te przestępcze).
Akcja organów, prócz docenienia ich niewątpliwego sukcesu, każe zadać pytanie, ilu pralni (jeszcze?) nie wykryto. I czy powstała właśnie luka na rynku prania brudnych pieniędzy długo pozostanie niewypełniona?
Komentarze