Token od twórcy Uniswap jest warty ponad 3 miliony dolarów. Jak do tego doszło?

Twórca popularnej zdecentralizowanej giełdy Uniswap zdecydował się na spalenie ponad 99% podaży tokena HayCoin (HAY). Prawo popytu i podaży doprowadziło jednak do tego, że wartość rynkowa aktywów, które pozostały w obiegu, wzrosła do poziomu ponad 3 mln dolarów. 
Branża kryptowalut niejednokrotnie spotkała się z różnymi anomaliami na rynku oraz sytuacjami pozbawionymi logiki. To zdarzenie jednak przybrało zupełnie inny obrót, niż zakładał jego prowodyr, czyli założyciel giełdy Uniswap, Hayden Adams.

Cena HayCoin osiąga niebotyczny poziom

W dniu 20 października Hayden Adams poinformował społeczność kryptowalut, że dokonał spalenia ponad 99% podaży tokena HayCoin (HAY). Oznacza to, że wysłał je na adres depozytowy, z którego już nigdy nie będzie możliwości ich uwolnienia, co jest równoznaczne z trwałym wyeliminowaniem ich z obiegu. Jak tłumaczy twórca Uniswap, ta decyzja była podyktowana obawami, które naszły go po okryciu kilka dni wcześniej, że token jest przedmiotem spekulacji wśród inwestorów. Co jednak w tym dziwnego? Przecież cały rynek kryptowalut opiera się właśnie na tym. No właśnie okazuje się, że przeznaczenie tych tokenów pierwotnie było inne. By wyjaśnić tę sytuację, musimy cofnąć się do 2018 roku, gdy Adams wybił tokeny HAY na blockchainie Ethereum, jeszcze przed uruchomieniem giełdy Uniswap. Stworzenie niewielkiej puli płynności miało mieć charakter testowy, a jedynie tylko kilka sztuk tego tokena miało stanowić całkowitą podaż. W rezultacie, w prywatnym portfelu dewelopera znajdowało się aż 99,9% wszystkich tokenów HAY. Jednakże niedawno człowiek ten odkrył, że pozostała ilość tej kryptowaluty stała się przedmiotem handlu na zasadzie memecoina i bardzo szybko jej wartość na wykresie cenowym zaczęła rosnąć. //twitter.com/haydenzadams/status/1715440623480652025 Hayden zwyczajnie nie czuł się dobrze widząc swoją twarz przypisaną do logo tokena, który przechodzi z rąk do rąk jako aktywo posiadające cechy typowego memecoina (W tym przypadku nie przedstawiającego żadnej realnej wartości ani funkcjonalności. Jego cena była zależna jedynie od popularności wśród inwestorów i chwilowego hype'u). Twórca tokena zdecydował się więc spalić tokeny, których wartość rynkowa w tamtym momencie wynosiła 650 miliardów dolarów. I w tym miejscu zaczyna się zabawa... Mechanizm spalania wywołał reakcję deflacyjną, bowiem skrajnie zredukowana podaż odbiła się na kolosalnym wzroście ceny pozostałych tokenów HAY. W momencie pisania tego artykułu kurs tej kryptowaluty wynosi... 3 458 709 dolarów. Jest to skok o 410% w ciągu tygodnia. Swoje ATH cenowe token odnotował wczoraj, tj. 22 października, bowiem wtedy jego wartość na rynku wynosiła 4 391 dolarów. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że ilość tokenów dostępna w obiegu to 4,3 coinów.

Wykres cenowy HayCoin od 20.10 do 23.10. Źródło: CoinGecko

To traderzy wyznaczają wartość, nie twórcy aktywów

Jak widać, zamiary Haydena Adamsa, by wyeliminować możliwość spekulacji dotyczącej wyemitowanych przez niego tokenów minęły się z powołaniem. Nie jest zresztą pierwsza tego typu sytuacja na rynku cyfrowych aktywów. Miesiąc temu informowaliśmy Was o równie szalonym zjawisku w sektorze kryptowalut. Wtedy to zespół twórców Shiba Inu wypuścił część tokenów testowych Calcium, które stały się przedmiotem handlu niczym memecoiny. Zdarzenie to utwierdziło nas tylko w przekonaniu, że to rynek kreuje popyt na dane zasoby, a nie ich twórcy. Nieważne, czy coś ma praktyczną funkcjonalność, liczy się to, by posiąść aktywo, na które aktualnie jest duży trend w danym momencie.

Komentarze

Ranking giełd