31-letni SBF stale utrzymuje, że jest niewinny i nie zdawał sobie sprawy, że udzielanie pożyczek drugiej założonej przez niego firmie - Alameda Research - ze środków zdeponowanych przez klientów FTX jest czymś nielegalnym. Nieznajomość prawa szkodzi, a zasłanianie się udawaniem głupiego przez kogoś, kto zarządzał miliardami dolarów, na pewno nie przekonana ławy przysięgłych. Zwłaszcza, że w temacie stworzenia nielimitowanej linii kredytowej dla Alamedy zeznawał przed weekendem Gary Wang, który w FTX pełnił rolę ds. technologii i był jednym z członków spisku, który Bankman-Fried zorganizował. Jego wystąpienie w sądzie tylko potwierdza, że zhańbiony przedsiębiorca próbuje grać na zwłokę wypierając się wszelkich win, które doprowadziły do upadku jego kryptowalutowego imperium.
Byli koledzy SBF-a po kolei wbijają gwoździe do jego trumny
Prokuratura zarzuciła byłemu CEO FTX, że jego giełda przekierowywała ''pod stołem'' aktywa klientów platformy na konta bankowe, które pozostawały pod kontrolą Alameda Research. Jedyne, co firma miała wspólnego z FTX, to tak naprawdę założyciela, jakim był Bankman-Fried, który w 2019 roku zrzekł się roli jej dyrektora generalnego, by w całości skupić się na giełdzie kryptowalut. Wtedy funkcję tę przejęła jego ówczesna partnerka Caroline Ellison. Finalnie klienci FTX byli pewni, że wpłacają swoje środki na konta giełdy, a tak naprawdę trafiały one w większości do depozytów drugiej spółki, co było zwykłym oszustwem finansowym. Teraz Gary Wang, jeden z założycieli giełdy, potwierdził to, że już w 2019 roku SBF nakazał mu, by ten napisał i wdrożył specjalny kod, który stwarzał dla Alamedy linię kredytową na poziomie 65 miliardów dolarów. Co więcej, konto dowodzonej już wtedy przez Ellison firmy miało możliwość dokonywanie nielimitowanych wypłat z FTX. Był to jedyny ''klient'' platformy, który miał takową zdolność. W tym miejscu warto zwrócić także uwagę na to, że Alameda Research oficjalnie miała być dostawcą płynności dla platformy FTX, o czym zresztą Sam Bankman-Fried pisał w odpowiedzi na jeden z tweetów pewnego zaniepokojonego inwestora //twitter.com/SBF_FTX/status/1156696100729806849?s=20Jak się jednak okazało po czasie, sytuacja była zupełnie odwrotna .
Bankman-Fried wiedział, że grunt pod nogami się pali
Jak mawia stare powiedzenie, pycha kroczy przed upadkiem, a zamiłowanie młodego przedsiębiorcy do podejmowania ekstremalnego ryzyka w końcu go zgubiło. Otóż, jego przekonanie, że wszystkie machlojki finansowe finalnie przyniosą dodatkowy zysk i Alamedzie oraz FTX, doprowadziły do bankructwa obu podmiotów. SBF po prostu wielokrotnie decydował się zagrać va banque ''pożyczając'' sobie aktywa klientów giełdy. Do pewnego momentu był nawet przekonany, że w każdej chwili może wykonać krok wstecz, jeśli sytuacja potoczy się nie po jego myśli.
Powyższe jest wspomniane nie bez przyczyny. Główny bohater tego artykułu cały czas zapewnia, że FTX wcale nie musiało upaść, że nawet gdy wybuchł skandal dotyczący defraudacji środków klientów giełdy, a ci zaczęli z niej w popłochu wypłacać pieniądze, to sytuacja była do opanowania w mniej niż 3 miesiące. Bankman-Fried twierdził, że tak naprawdę został przymuszony przez pozostałych członków zarządu do tego, by ogłosić bankructwo firmy i podać się do dymisji.
I tutaj jednak okazuje się, że kolejny raz głosił nieprawdę. O tym dowodzi zeznanie innego ze świadków - Adama Yedidii'ego - który był jednym z jego bliskich współpracowników oraz prywatnie przyjacielem. Mężczyzna ten przytoczył rozmowę z SBF-em na kilka miesięcy przed upadkiem FTX na temat tego, że giełda posiada już deficyt na poziomie 8 miliardów dolarów w kwestii bilansu Alameda.
Bankman-Fried miał wtedy mu powiedzieć, że jeszcze w zeszłym roku byli ,,kuloodporni'', ale teraz już tak nie jest. To tylko potwierdza, że był już wtedy świadomy tego, że cała sytuacja z pożyczaniem środków Alamedzie wymknęła się zupełnie spod kontroli.
Komentarze