Rosyjski bank centralny: wyjąć kryptowaluty spod prawa!
Bank Rosji poinformował, że pracuje nad przepisami, które mają zakazać emisji i transferu kryptowalut w Rosji, a także dokonywania nimi płatności. Informacja ta jest jednak zagadkowa, biorąc pod uwagę historię i aktualną sytuację prawną w tej dziedzinie.
Ogólnym trendem na świecie, po latach niedoceniania czy ignorowania kryptowalut oraz wzrostu ich wartości czy rozpowszechnienia, jest dostrzeganie i przyjmowanie do wiadomości tego zjawiska. Czasem jest to połączone z próbami kontrolowania tego fenomenu (z wiadomą dozą skuteczności), częściej po prostu dochodzi do jego uznania, czemu towarzyszy stopniowa popularyzacja.
Oczywiście ze strony różnorakich instytucji rządowych z reguły nie słychać z tego powodu zachwytów. Ogólnie jednak przeważa pogląd, że zaprzeczanie rzeczywistości takiej, jaka ona jest – tj. że waluty wirtualne istnieją i są używane – nie ma większego sensu. Stąd wypływać mógłby wniosek, że daremne próby całkowitego zakazania całej tej dziedziny ekonomicznego życia są już pieśnią przeszłości.
Nic bardziej mylnego. 16 marca bieżącego roku Aleksiej Guznow, szef działu prawnego Banku Rosji, poinformował, iż jego departament pracuje nad zapisami Ustawy o Cyfrowych Zasobach Finansowych, która całkowicie zakaże emisji kryptowalut oraz jakiegokolwiek obrotu nimi. Ot tak, po prostu. Nieco wcześniej, w lutym, Bank ten opublikował wytyczne, wedle których samo posługiwanie się kryptowalutami rodzić ma podejrzenie popełnienia malwersacji.
Wydawać by się mogło, iż skala "sukcesów", odniesionych przez rosyjskie władze podczas prób blokowania szyfrowanej komunikacji elektronicznej oraz nieprawomyślnych źródeł informacji, mogłaby je skłonić do szukania nieco mniej ambitnych celów w komplikowaniu ludziom życia. Tymczasem wprost przeciwnie, rosyjscy politycy oraz urzędnicy wydają się ponownie zdeterminowani, by udowodnić, że potrafią zatrzymać bieg rzeki kijem.
Rosja jednak to kraj pod wieloma względami specyficzny, swoją osobliwość podkreślająca na każdym kroku – a przynajmniej starają się czynić to jej władze, nawet jeśli czynią to nieintencjonalnie. W jakim bowiem innym kraju sami urzędnicy potwierdziliby oficjalnie, że nie mają złudzeń co do skuteczności proponowanych przez siebie obostrzeń? Jak przyznał Guznow, ani Bank Rosji, ani inne agendy rządowe nie mają narzędzi, aby wyegzekwować zakaz transferowania pakietów kryptowalutowych.
Umownie rozumiane rosyjskie podejście do przepisów, w połączeniu z szacunkiem (względnie brakiem tegoż), jakim cieszą się organa rządowe i regulacyjne w szerokich kręgach rosyjskiego społeczeństwa, nieomalże gwarantują, że przepis ten – którego urzędnicy nie są w stanie poprzeć represją bądź strachem przed nią – pozostanie martwą literą.
Aby zrozumieć naturę kuriozalnych na pierwszy rzut oka decyzji, trzeba spojrzeć na szerszą perspektywę. Nie będzie to pierwsza inicjatywa, wypływające z kół zbliżonych do rosyjskich władz, aby wyjąć kryptowaluty oraz ich użycie spod prawa. Już w styczniu 2018 roku w Dumie pojawiła się inicjatywa legislacyjna, sugerująca właśnie taki zakaz. Inicjatywę tę poparł sam Władimir Putin, który wielokrotnie wypowiadał się krytycznie o bitcoinie i walutach pokrewnych. Tymczasem od ponad dwóch lat nie posunęła się ona do przodu. Fakt więc, że dotąd polecenie Putina nie zostało spełnione, rodzi liczne pytania.
Nie chodzi przy tym o drobnostki, takie jak kwestia, dlaczego prace nad zmianami w prawie przejął od Dumy bank centralny, instytucja w teorii zupełnie niezależna od rządu i z całą pewnością nie posiadająca uprawnień legislacyjnych. Także tezę o niezależności deputowanych do Dumy, którzy nie posłuchali Putina, można potraktować jako żart. Zarówno bowiem mieszkańcy kraju, jak i obserwatorzy zagraniczni przyzwyczajeni są, iż oficjalny system rządów w Rosji nie do końca pokrywa się z realnym, zaś faktyczny proces podejmowania decyzji jest ukryty przed wzrokiem postronnych.
Pewną wskazówką może być natomiast fakt, że inicjatywy Banku Rosji oraz Dumy także nie są jednymi. Również federalne Ministerstwo Finansów chciało uregulować zagadnienie kryptowalut, tyle że... w dokładnie przeciwnym kierunku, po prostu je legalizując. Najprostsza zatem teza brzmiałaby tak, iż o kształt stosunku rosyjskiego państwa do kryptowalut po prostu ścierają się interesy grup nacisku, tworzących rosyjski establishment. W takim przypadku absurdalność zakazu, którego nie da się wyekzekwować, nie byłaby przeszkodą - o ile naturalnie ktoś ważny miałby na tym w jakiś sposób zyskać.
Interesującym punktem jest także konstatacja ustawy, iż zakazana jest jakakolwiek emisja i transfer kryptowaluty, nie jednak samo jej posiadanie. To, w połączeniu z zapisem umożliwiającym konfiskowanie ujawnionych zasobów kryptowaluty, może sugerować, że rosyjskie państwo chce po prostu położyć rękę na zasobach kryptowalutowych - czy raczej ich części, samo bowiem nie ma złudzeń, że obywatele dobrowolnie by takowe oddali, zmusić ich zaś nie ma jak. Choć wieloletnie, nasilające się problemy rosyjskiego budżetu państwowego, ostatnio pogłębionego nagłym spadkiem cen ropy w związku z epidemią koronawirusa, mogą tę tezę uprawdopodobnić, to ciężko sobie wyobrazić, by wpływy z tego rodzaju konfiskat miały w jakikolwiek zauważalny sposób wpłynąć na bilans państwa, czy nawet poszczególnych jego urzędów.
Oczywiście, może tutaj też chodzić o instytucje finansowe, które mają daleko mniejsze możliwości umknięcia przed zachłannym wzrokiem rosyskiej skarbówki oraz nadzoru finansowego niż indywidualny obywatel inwestujący w kryptowaluty. Jednakże z drugiej strony – przecież wszsytkie banki w Rosji należą do osób bądź podmiotów w ten lub inny sposób powiązanych politycznie, towarzysko lub biznesowo z władzami. Może zatem dalekosiężnym celem tych prób jest próba zapobieżenia powstaniu (bądź zduszenia już istniejących) niezależnych giełd i platform wymiany i obrotu kryptowalutami, i oddania tego dynamicznie rosnącego rynku w ręce powiązanych instytucji?
Ciężko bowiem wyobrazić sobie, aby rosyjskie czynniki państwowe pozazdrościły sławy królowi Kserksesowi – nakazującemu wedle legendy wychłostać fale za to, że zniszczyły budowany przezeń most – i świadomie zamierzały ośmieszyć się, wprowadzając do obrotu prawnego ustawę, która według nich samych jest nieegzekwowalna.
Jako podsumowanie całej sytuacji może posłużyć kolejna informacja dochodząca z kręgów zbliżonych do Banku Rosji. Otóż jeszcze w grudniu 2019 roku, prezez Banku Rosji, Elwira Nabiullina, przebąkiwała o możliwości emisji... własnej, państwowej kryptowaluty, elektronicznego rubla. Czy wedle proponowanych przez bank zapisów prawnych jego własna kryptowaluta także byłaby objeta zakazem obrotu, nie sprecyzowano.
Komentarze