Amerykański gigant technologiczny stojący za ChatGPT znów trafia na nagłówki w sprawie o zdecydowanie negatywnym wydźwięku. Jak twierdzi serwis New York Times (NYT), w zeszłym roku włamano się do wewnętrznych systemów komunikacji między pracownikami firmy.
- Atak opisywany przez NYT miał miejsce na początku zeszłego roku. Kierownictwo OpenAI poinformowało o tym swoich pracowników po jakimś czasie, ale sprawa ta nie została nigdy publicznie nagłośniona,
- Twórcy ChatGPT stwierdzili, że nie ma potrzeby zgłaszać tego incydentu ani FBI, ani innym służbom, bowiem hacker "prawdopodobnie" był osobą prywatną i nie działał na zlecenie obcego rządu.
OpenAI zamiata pod dywan wszystkie brudy
Jak wynika z najnowszego
raportu New York Times (NYT), w którym serwis powołuje się na wewnętrzne źródła,
firma OpenAI doznała na początku zeszłego roku naruszenia swoich kanałów komunikacyjnych. Sprawca zajścia zdołał wykraść przekazywane sobie przez członków zespołu informacje na temat projektu technologii
sztucznej inteligencji, nad którą pracują twórcy słynnego chatbota.
Zarząd firmy podjął jednak decyzję o
zatajeniu całego incydentu przed opinią publiczną, zważywszy na to, że nie ucierpiały na tym żadne dane dot. klientów i kontrahentów. Nie zgłoszono tego także
Federalnemu Biurowi Śledczemu (FBI) czy też innym organom ścigania. Przyjęto bowiem, że napastnik działał w swoim prywatnym interesie, a nie na zlecenie zagranicznego rządu, jak chociażby
Chińskiej Republiki Ludowej.
Co ciekawe, w tym roku zwolniono jednego z pracowników -
Leopolda Aschenbrennera - który zgłosił zarządowi, że nie zastosowano wystarczających środków, aby zapobiec kradzieży informacji wewnętrznych. Firma twierdziła potem, że jego usunięcie z pokładu nie miało nic wspólnego z tamtą sytuacją.
Cała ta sytuacje potwierdza jednak
liczne oskarżenia ze strony byłych pracowników OpenAI oraz ich konkurentów z rynku
sztucznej inteligencji, że te
zamiatają pod dywan pojawiające się ostrzeżenia dot. zagrożeń wynikających z ich badań nad tą technologią.
Argumentacja zarządu, na czele którego stoi
Sam Altman, że opisywana przez NYT sprawa nie była "na tyle groźna", by ją gdzieś zgłaszać, jest bardzo płytka.
Co bowiem ma stanowić potwierdzenie tego, że hacker, który wykradł dane z wewnętrznej konwersacji pracowników, nie postanowi sprzedać tych informacji zagranicznym rządom?
Przypomnijmy, że
Chiny już teraz
wyprzedzają 6-krotnie Stany Zjednoczone w kwestii patentów na rozwiązania
AI.
Komentarze