Masowy pozew zbiorowy przeciw giełdom i twórcom kryptowalut
Do sądu federalnego w Nowym Jorku wpłynęła nagła seria pozwów zbiorowych przeciw podmiotom oraz indywidualnym postaciom branży kryptowalutowej. Są one oskarżone o "nielegalną" sprzedaż aktywów kryptowalutowych. "Nielegalną" – czyli bez zarejestrowania tychże aktywów jako papierów wartościowych i poddania się urzędniczej kontroli.
Nowy Jork niekiedy nazywany jest stolicą świata. Niezależnie od faktu, że opinie tego typu prezentują głównie mieszkańcy tego miasta, jego znaczenie ekonomiczne w wielobiegunowym świecie nie jest już tak dominujące w stosunku do innych ośrodków, jak kiedyś, zaś rezydujące w mieście instytucje międzynarodowe, na czele z ONZ-em, bynajmniej światem nie władają, niewykluczone, że właśnie to założenie podświadomie przyświecało grupie tamtejszych prawników.
Kancelaria prawna Roche Cyrulnik Freedman – bo o niej mowa – reprezentująca indywidua rzekomo poszkodowane na handlu kryptowalutami, złożyła 11 pozwów, w którym oskarża 42 pozwanych o zbrodnię nieposłuszeństwa wobec amerykańskiego prawa federalnego dotyczącego obrotu giełdowego.
Listę oskarżonych można uznać za swego rodzaju leksykon who is who in the cryptocurrency world: znajdują się na niej firmy BiBox, Binance, Block.one, BProtocol, Civic, KayDex, KuCoin, Quantstamp, Status, HDR Global Trading (ta ostatnia jako właściciel BitMEX-u) oraz Tron Foundation, a także personalnie: Brendan Blumer, Dan Larimer, Vinny Lingham, Arthur Hayes, Changpeng "CZ" Zhao czy Justin Sun.
Rzeczeni zaangażowali byli w obrót tokenami (chodzi konkretnie o : Bibox (BIX), Eos (EOS), Bancor (BNT), Status (SNT), Quantstamp (QSP), Kyber Network (KNC), Tron (TRX), Funfair (FUN), Icon (ICX), OmiseGO (OMG ), ETHLend (LEND), Aelf (ELF), TomoChain (TOMO), oraz Civic (CVC)). Szkopuł w tym, że, zdaniem prawniczych orłów z Roche et. al., winni byli oni uznać swoje tokeny za papiery wartościowe.
By zaś emitować papiery wartościowe z kolei, wywodza prawnicy kancelarii, obowiązani byli oni uzyskać amerykanską licencję giełdową, rejestrować emitowane aktywa, poddać się nadzorowi, etc. – w skrócie, zrobić wszystko to, czego ich klienci, inwestujący w kryptowaluty zamiast w aktywa zaaoprobowane przez rządy, próbują uniknąć.
Jak to bywa w takich sprawach, sąd w Nowym Jorku będzie musiał najpierw uznać się za właściwy do jej rozpatrzenia. Pozwani bowiem pochodzą (bądź to fizycznie, bądź w postaci oficjalnego adresu zarejestrowania działalności), prócz Ameryki, z takich miejsc jak Afryka Południowa, Brytyjskie Wyspy Dziewicze, Chiny, Hong-Kong, Izrael, Japonia, Kajmany, Kanada, Malta, Seszele, Singapur, Szwajcaria, Tajwan i Wietnam.
Nie będzie przełomowym odkryciem prawniczym stwierdzenie, iż w miejscach tych nie obowiązuje prawo amerykańskie, lecz lokalne. Innymi słowy – sąd będzie musiał najpierw przyznać sobie uprawnienia do sądzenia podmiotów zagranicznych (dostojnie spuszczając przy tym zasłonę milczenia na starorzymską zasadę, iż nikt nie powinien być sedzią we własnej sprawie, także w sprawie swoich własnych kompetencji).
Choć adwokaci skarżących twierdzą, że sam fakt sprzedaży aktywów obywatelom amerykańskim narzuca na kontrahentach wymóg podporządkowania się amerykańskim przepisom, to twierdzenie to implikuje interesujący paradoks. Wymóg ten bowiem wynikać może jedynie z prawa amerykańskiego, które, jak było wspomniane, nie obowiązuje poza terytorium USA. Jeśli zatem ktoś uprzednio mu nie podlegał, to ono samo nie może mu nakazać, by mu podlegał...
Organy amerykańskie mają jednakże długą praktykę "kreatywnego" (i naturlanie rozszerzającego) interpretowania swoich uprawnień w stosunku do cudzoziemców. W praktyce, jak zwykle, większe znaczenie będzie miało to, czy fizycznie uda się zmusić oskarżonych do podporzadkowania się amerykańskiej jurysdykcji, co może się okazać wielce problematyczne.
Roche Cyrulnik Freedman to kancelaria, która niejako zdążyła wyrobić sobie markę jako specjalizującej się w pozwach przeciw emitentom i handlarzom walutami wirtualnymi. W październiku 2019 została ona wyznaczona przez nowojorski sąd jako przedstawiciel reprezentujący poszkodowanych w sprawie manipulacji zarzucanych giełdzie Bitfinex. Kancelaria reprezentowała także spadkobierców Dave'a Kleimana w pozwie przeciwko Craigowi Wrightowi
Niektóre doniesienia zdążyły już określić jako krwawe gody branży kryptowalutowej. Nie wiadomo, czy jest to określenie na wyrost (szczególnie że akt oskarżenia podobno nie równa się wyrokowi skazującemu) czy też posiadają one jakieś dodatkowe informacje. Na przykład takie mogące świadczyć, iż cała akcja w istocie może posłużyć jako pretekst dla organów rządowych (w tym sądowych, które są przecież częścią państwa jako instytucji), by spróbować poddać branżę swej kontroli. Biorąc pod uwagę drażliwość rządów (w tym amerykańskiego) na punkcie dziedzin życia, które wymykają się spod ich władzy, niestety nie wydaje się to zupełnie nieprawdopodobne
Komentarze