Kolejna próba blokady sieci Tor w Rosji

3 marca bieżącego roku rosyjska Federalna Służba Nadzoru w Sferze Łączności, Technologii Informatycznych i Komunikacji Masowej (Roskomnadzor) ogłosiła, że poszukuje potencjalnych podmiotów do współpracy. Polem tejże ma być sfera badania, rozpoznawania oraz blokowania treści "wzbronionych" oraz "ekstremistycznych". Chodzi tu zwłaszcza o Tor-a, prywatną sieć Telegrama oraz inne narzędzia zapewniające internautom anonimowość. Jak wynika z dokumentów Roskomnadzoru, opublikowanych przez portal Forklog.com, polem działalności zainteresowanych podmiotów mają być sieci mesh, anonimowe protokoły sieciowe czy internet rzeczy (IoT). Tryb wyboru podmiotu współpracującego zakłada negocjacje z wybranym oferentem, bez przeprowadzania procedury przetargowej. Podkreślono szczególne zainteresowanie Roskomnadzoru sieciami Tor, Freenet, Zeronet, Invisible Internet Project oraz Telegram Open Network. Organ musiał bowiem niechętnie przyznać, że obecnie nie dysponuje skutecznymi możliwościami utrudnienia życia użytkownikom powyższych mediów. Dodaje jednak, że liczy na rozwój technik internetowej cenzury, które pozwolą mu nareszcie na skuteczną walkę z anonimowością internautów. Niejako na deser, rosyjski organ regulacyjny dodatkowo zablokował sześć stron powiązanych z tematyką kryptowalut. Cztery z tych stron: bitokk.com, bits.media, nicechange.org oraz prostocoin.com z powrotem są już jednak dostępne - można się domyślać, że niekoniecznie zgodnie z intencją urzędników. Dwie pozostałe - btcphone.ru oraz alphatop.me - pozostają nieaktywne. Nie będzie to pierwsza próba Roskomnadzoru, aby odciąć nieprawomyślnych obywateli od interesujących treści. Dość wspomnieć próby zablokowania Rosjanom możliwości korzystania z komunikatora Telegram. Gwoli przypomnienia - w kwietniu 2018 roku, na wniosek tej instytucji, "niezawisły" moskiewski sąd nakazał blokadę komunikatora. Powodem była kategoryczna odmowa wydania kluczy szyfrujących rosyjskiej bezpiece FSB ze strony właściciela, Pawła Durowa. Urzędnicy próbowali blokować kolejne adresy IP, należące jakoby do Telegrama, a następnie całe ich pakiety. Udało im się w ten sposób sparaliżować działalność setek firm, sklepów internetowych, wyszukiwarek, innych komunikatorów (w tym tych współpracujących z FSB), serwisu zdalnego wsparcia Microsoftu, oficjalnego muzeum na Kremlu (!), a na końcu nawet własnego programu Rewizor, używanego do... blokowania treści. Tymczasem Telegram nie tylko dalej działał i działa, ale zanotował od tamtego czasu gwałtowny wzrost popularności w Rosji (używa go m.in. większość rosyjskich polityków, w tym tych zarządzających działaniami w zakresie internetowej cenzury). Także sieć Tor doczekała się ze strony rozmaitych rządów zduszenia jej działalności. Przykładowo, w 2011 rząd irański dwukrotnie podjął próbę nałożenia blokady, filtrując ruch sieciowy o określonych parametrach. W obydwu przypadkach - ze skutkiem do przewidzenia. W drugim przypadku blokada została tego samego dnia ominięta przez społeczność stojącą za TorProject.org, która to niemal natychmiast opublikowała stosowną aktualizację. W Chinach natomiast, w przeciągu ostatnich lat, reżim Komunistycznej Partii Chin podjął zajadłą walkę z wykorzystaniem przez swoich poddanych sieci VPN. Kolejne blokady, wprowadzane przez rządowych cenzorów, były w stanie na krótko paraliżować poszczególne sieci VPN, za każdym razem jednak ich oferenci zmieniali parametry techniczne i z powrotem wracali na rynek. Pojawiające się od jakiegoś czasu zapowiedzi o "ostatecznym" czy "całkowitym" uniemożliwieniu dostępu do nich dla Chińczyków nie znalazły jak dotąd pokrycia w faktach.

Komentarze

Ranking giełd