Inscenizowane morderstwo informatora z Bitsonara

Przed tygodniem media obiegła informacja o porwaniu byłego pracownika piramidy Bitsonar, który zdemaskował nieuczciwe działania swojej firmy. Pojawiło się wiele spekulacji na temat zleceniodawców i losów uprowadzonego. Okazuje się, że za akcją stało ukraińskie SBU. Nagranie, na którym widać, jak Jarosław Stadczenko zostaje porwany z ulicy pod swoim blokiem i wciągnięty do furgonetki trafiło do wielu mediów. Grupa niezidentyfikowanych mężczyzn wpycha go do samochodu i odjeżdża w nieznanym kierunku. Trop urywa się za ulicą Łesi Ukrainki, a losy demaskatora kryptowalutowego scamu stają się przedmiotem spekulacji ze strony wielu dziennikarzy.
Jego żona, która była świadkiem zdarzenia, wszczyna panikę. Publikuje posty w mediach społecznościowych i oznacza w nich wszystkich możliwych polityków, domagając się pomocy. Kolejnego dnia pojawia się komentarz sekretarza prasowego SBU, który oświadcza, że za operacją stały służby. Ich celem miało być aresztowanie przestępcy. Na tym jednak nie koniec. Okazuje się, że żona porwanego nie znalazła go w żadnym areszcie. Ponadto służby nie przekazują jej żadnych informacji na temat miejsca, w którym przebywa, chociaż zgodnie z prawem są do tego zobowiązane.

Powiązania SBU i Bitsonara

Według żony porwanego jej mąż zniknął wkrótce po wykonaniu telefonu do byłego pracodawcy. Miał poinformować go o swoich zamiarach złożenia zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa do ukraińskiej policji i amerykańskiego FBI. Tego samego dnia rozmawiał także z prawnikiem spółki, który próbował namówić go do pokojowego rozwiązania sprawy bez angażowania służb. Stadczenko zdemaskował nieuczciwe działania swojej firmy na łamach rosyjskiego branżowego portalu Forklog. Powiedział wówczas o powiązaniach pomiędzy faktycznym szefem piramidy - państwowym urzędnikiem Aleksandrem Tovstenko, a ukraińskim SBU. Właściciel Bitsonara miał korzystać w przeszłości z pomocy służb w celu zastraszenia niewygodnych inwestorów domagających się spłaty. To w połączeniu z doniesieniami żony porwanego doprowadziło do dalszych spekulacji nad jego losem.

Zakończenie historii

Zagadka znalazła rozwiązanie 31 sierpnia, kiedy ukraińskie SBU aresztowało w Odessie założyciela Bitsonara. Zatrzymany miał spotkać się z zabójcą Stadczenki i przekazać mu drugą połowę z 5000 dolarów, które miało kosztować go odebranie życia swojemu byłemu współpracownikowi. Okazało się jednak, że wynajął funkcjonariusza SBU. Służby, otrzymawszy informacje o planach zabicia informatora, podstawiły "killera", a następnie przejęły Stadczenkę i upozorowały jego zabójstwo w kijowskiej dzielnicy Goloseevsky.

Bitsonar

Kryptowalutowy fundusz inwestycyjny Bitsonar wydawał się być legalną spółką, jednak jak ujawnił Stadczenko działał na zasadzie piramidy finansowej. Gdy dowiedział się o tym postanowił zdemaskować oszustwo. O sprawie i faktycznym szefie firmy, którym okazał się umocowany w służbach, państwowy urzędnik  Aleksandr Tovstenko, po raz pierwszy napisał Forklog, do którego zgłosił się Stadczenko. Zdaniem byłego pracownika piramida pozyskała do 2,5 miliona dolarów w kryptowalutach od detalicznych inwestorów, z których większość zwabiły reklamy i promocja prowadzona przez wynajętych blogerów. Dodatkowo scam miał wyłudzić nawet 650 milionów dolarów od dużych inwestorów.

Zatrzymany za zlecenie zabójstwa, źródło: ukraińskie sbu

Komentarze

Ranking giełd