Hakerzy włamali się na stronę kampanii Trumpa

Neznana grupa hakerów włamała się na jedną ze stron internetowych kampanii prezydenta Donalda Trumpa. Atak został przeprowadzony jako kryptowalutowy scam. Sprawcy za pośrednictwem strony prosili o wpłaty w Monero. Trzydzieści minut po włamaniu zespół prezydenta poinformował, że odzyskał kontrolę nad stroną. Wg. zespołu nie zostały naruszone żadne wrażliwe informacje. Według Forbesa, na podstronie About witryny internetowej donaldjtrump.com kilka godzin temu pojawił się podejrzany tekst. Po wejściu na podstronę pojawiał się komunikat"
ta strona została przejęta. Świat ma już dość fałszywych wiadomości rozpowszechnianych codziennie przez prezydenta Donalda J. Trumpa.
Atakujący wyjaśnili dalej, że mają dostęp do informacji, według których prezydent USA i jego zespół byli zamieszani, a nawet kierowali kilkoma masowymi spiskami. Hakerzy obwinili też rząd Trumpa o stworzenie koronawirusa. Nie były to jedyne oskarżenia. Sprawcy stwierdzili też, że administracja Trumpa współpracowała z zagranicznymi podmiotami w celu zmanipulowania zbliżających się wyborów. Hakerzy zapowiedzieli też przedstawienie dowodów na poparcie swoich oskarżeń, najpierw jednak postanowili zrobić krypto głosowanie.

Głosowanie za pomocą Monero

Jak pokazuje powyższy zrzut ekranu, napastnicy pytali odwiedzających stronę, czy chcą zapoznać się z dowodami. Właściwie, ostateczna decyzja należała właśnie do nich. Odwiedzający mogli użyć monety prywatności Monero do głosowania. Mieli oni możliwość wysłania XMR na dwa adresy - pierwszy z nich był głosem na "tak, udostępnij dane", a drugi - "nie, nie udostępniaj danych". Napastnicy obiecali "porównać fundusze i wykonać wolę świata. W obu przypadkach, poinformujemy was." Nie wiadomo jeszcze, kto stał za atakiem. Warto jednak zauważyć, że niedawno grupa hakerów REvil ogłosiła, że zmienili swoją podstawową metodę płatności z BTC na XMR. Pomimo zapewnień sprawców, że uzyskali dostęp do poufnych i kompromitujących informacji, rzecznik Białego Domu twierdzi zupełnie odwrotnie:
"Wcześniej tego wieczoru strona internetowa kampanii "Trump" została zbezczeszczona, a my współpracujemy z organami ścigania w celu zbadania źródła ataku. Nie było kontaktu z wrażliwymi danymi, ponieważ żadna z nich nie jest przechowywana na tej stronie."
- skomentował Tim Murtaugh, dyrektor komunikacji Trumpa.

Komentarze

Ranking giełd