W czasie, gdy na rynku kryptowalut widzimy znaczne ożywienie, a kurs bitcoina znajduje się o krok od przebicia swojego dotychczasowego ATH, warto zwrócić uwagę na sytuację ekonomiczną w Chinach. Tam bowiem zachodzą zmiany, które mogą nadać zupełnie nowego kierunku sektorowi cyfrowych aktywów. Taka narracja jest głoszona przez coraz większą liczbę ekspertów finansowych, a teraz swoimi obserwacjami w tym temacie podzielił się Arthur Hayes.
- Hayes w swoim najnowszym eseju wskazuje na fakt, że rynek P2P bitcoina w Chinach znów kwitnie.
- Państwo Środka zamierza wpompować w rynki ogromne ilości gotówki w celu pobudzenia gospodarczego.
- Wszystko się dzieje w momencie, gdy kurs bitcoina forsuje swoje nowe historyczne szczyty cenowe.
Chiny to bazooka finansowa dla bitcoina
Chiński Bank Centralny (PBOC), idąc śladem amerykańskiej
Rezerwy Federalnej (Fed), w zeszłym miesiącu
ogłosił wprowadzenie
obniżki stóp procentowych.
W pierwszej połowie października tamtejszy minister finansów -
Lan Fo’an - przekazał, że Państwo Środka zwiększy swój dług, aby
wpompować do obiegu gospodarczego ogromną ilość gotówki celem pobudzenia rynków.
To oznacza oczywiście napływ miliardowego kapitału, który trafi również do rynków ryzykownych, w tym oczywiście
bitcoina. Na tę sytuację byczo zapatruje się wielu analityków i ekspertów finansów,
w tym m.in. Justin Sun.
Nad tym tematem pochylił się również w swoim najnowszym eseju zatytułowanym
"Let’s Go Bitcoin" współzałożyciel i były dyrektor generalny giełdy kryptowalut
BitMEX - Arthur Hayes.
W opublikowany dziś obszernym wpisie przedsiębiorca wskazuje, że
Chiny stoją w obliczu największej bańki na rynku nieruchomości w historii.
Czy to jednak dobry znak? Nie do końca, bowiem autor wskazuje na to, że analogiczne sytuacje w przeszłości doprowadzały do kryzysów na dużą skalę.
W Japonii miało to miejsce w 1989 roku, w Stanach Zjednoczonych w 2008 roku, a na terenie Unii Europejskiej w 2011 roku.
Chińska gospodarka, jak każda inna ofiara, wpadła następnie w pułapkę płynności lub recesję bilansową. […] Aby zapobiec strasznej deflacji, potrzebujemy bazooki monetarnej i fiskalnej
– podkreśla Hayes.
Były CEO BitMEX jest przekonany, że chińskie władze będą następnie
stabilizować sytuację poprzez luzowanie ilościowe (QE) polegające na drukowaniu pieniędzy na masowy zakup długu publicznego:
Biorąc pod uwagę, że chińska bańka na rynku nieruchomości była największa w historii ludzkości, wielkość utworzonego kredytu w juanach będzie dorównywać kwocie dolarów wydrukowanych w USA w odpowiedzi na Covid-19 w latach 2020-2021
Taki zastrzyk gotówki doprowadzi właśnie do migracji kapitału na rynki ryzykowne. To oczywiście oznacza napływ miliardów dolarów do
bitcoina, co odbije się na jego kolejnych wzrostach.
//twitter.com/CryptoHayes/status/1851048512508879192
Chiny i bitcoin? Coś tu nie gra
Chociaż mogłoby się wydawać, że władze
Chińskiej Republiki Ludowej są skrajnie wrogo nastawione do
bitcoina, to nie do końca tak jest.
Mimo głośnego exodusu górników BTC poza granice tego kraju w 2021 roku, gdy surowo zakazano tego rodzaju działalności na terenie tego państwa, to ten sektor
w dalszym ciągu tam funkcjonuje.
Największa z kryptowalut wcale nie czymś niedostępnym dla tamtejszych inwestorów. Ci, jak stwierdza Hayes, nie pozwolą na deprecjację swoich pieniędzy i zwrócą się właśnie w stronę cyfrowego złota.
Autor "Let’s Go Bitcoin" zwraca również uwagę na fakt, że handel P2P odradza się w Chinach, a ich mieszkańcy mogę korzystać z takich platform, jak
Binance, OKX i
Bybit.
Czego więc możemy się spodziewać? Hayes ostrzega, że QE ze strony Ludowego Banku Chin
nie sprawi, że rynki ryzykowne zaczną od razu puchnąć od kapitału.
Ale kiedy przeciętny zamożny mieszkaniec wybrzeża Zhou zdecyduje, że chce Bitcoina za jakąkolwiek cenę juana, zmienność będzie przypominać sierpień 2015 r. Wtedy to po szokującej dewaluacji chińskiej waluty, BTC wzrosła ze 135 do 600 dolarów, czyli prawie pięciokrotnie w czasie krótszym niż trzy miesiące
– prognozuje.
Komentarze