CEO największych firm z USA apelują do Joe Bidena o ratowanie sytuacji. Mocarstwu grozi bankructwo

W USA nadal toczy się dyskusja na temat tego, co zrobić z zagrożeniem bankructwa kraju. Sprawa martwi nie tylko polityków, ale też przedstawicieli biznesu.

USA zbankrutują?

Żyjemy w naprawdę "ciekawych" czasach. USA są o krok od ogłoszenia bankructwa. Powód? Kongres nie może przegłosować podniesienia limitu zadłużenia kraju, bowiem sprzeciwiają się temu Republikanie. Chcą, by rząd zaczął cięcia budżetowe, a nie podnosił nadal swobodnie wspomnianego limitu. Liderzy Demokratów mówią wprost: jeżeli nie uda się zawiązać porozumienia w Kongresie, już w czerwcu USA będą musiały ogłosić bankructwo.  Gdy politycy nie potrafią się ze sobą dogadać, sprawy w swoje ręce biorą biznesmeni. Prezesi aż 146 największych amerykańskich firm (w gronie tym są m.in. CEO banków Morgan Stanley i Goldman Sachs) zaapelowali do prezydenta Joe Bidena o podjęcie szybkich działań, które miałyby uratować nieciekawą sytuację. Obawiają się „katastrofalnych konsekwencji" ogłoszenia przez władze niewypłacalności. Jak wskazali, "chociaż gospodarka amerykańska jest ogólnie silna, wysoka inflacja spowodowała napięcia w naszym systemie finansowym, w tym kilka niedawnych bankructw banków”. Dodali, że formalne bankructwo "osłabiłoby pozycję [USA] w światowym systemie finansowym". Do tego może dojść kryzys na poziomie ubezpieczeń społecznych, bowiem Waszyngton może nie dać rady regulować świadczeń z nimi związanych.

USA nie zbankrutują, bo nie mogą?

Pojęcie "zbyt wielkich, by upaść" dotąd odnosiło się do banków, a nie państw. Jak widać, wkrótce będziemy tak mówić o światowych mocarstwach. A przynajmniej o USA. Prezydent Joe Biden uspokaja jednak i przekazał, że jest pewny tego, że ostatecznie uda się mu dogadać z Republikanami.
Jestem przekonany, że uzyskamy porozumienie w sprawie budżetu, a Ameryka nie zbankrutuje… Zjednoczymy się, ponieważ nie ma alternatywnego sposobu na zrobienie tego, co właściwe dla kraju. Musimy iść dalej
– powiedział w środę. Tyle że sprawa ma drugie dno - polityczne. Partii Republikańskiej może chodzić o zmniejszenie poparcia dla ich konkurentów i samego Bidena, który w przyszłym roku będzie walczył o reelekcję. Cięcia budżetowe oznaczają bowiem m.in. cios w socjalny elektorat Demokratów.

Komentarze

Ranking giełd