Brytyjskie organa podatkowe poinformowały, iż zażądały – i weszły w posiadanie – danych znacznej liczby posiadaczy zasobów kryptowalutowych. Dane te pochodziły z oczywistego źródła – giełd kryptowalut, w tym Coinbase'a, a także kilku innych, lecz niewymienionych z nazwy.
Skarbówka z Wysp, której pełne miano brzmi
Służba Przychodów i Ceł Jej Królewskiej Mości (
Her Majesty Revenue & Custom, HMRC), w odpowiedzi na przedstawione jej
zapytanie prasowe portalu The Block oświadczyła, że aligacje, jakoby domagała się ona przekazywania jej prywatnych szczegółów finansowych niektórych użytkowników giełd kryptowalut, są w istocie prawdziwe.
Potwierdziła to także w reakcji na analogiczne pytanie giełda Coinbase. Z kolei platforma eToro U.K. oświadczyła, iż w tym roku nie otrzymała żądań danych ze strony skarbówki. Inne natomiast giełdy, które także wymieniano w kontekście sprawy – jak Bitstamp, CEX.IO, Kraken bądź Luno – zapytanie ze strony
The Block były uprzejme zignorować.
Ja, fiskus!
Rzecznik HMRC oznajmił w przesłanej przez siebie odpowiedzi, że i owszem, reprezentowany przezeń organ prewencyjnie żąda dostępu do szerokiego zakresu prywatnych danych posiadaczy cyberaktywów i zamierza tę praktykę kontynuować. Jak stwierdził:
"MHRC regularnie gromadzi dane z szeregu źródeł, wykorzystując uprawnienia przyznane przez Parlament. Dane zebrane przez HMRC są używane w celu poprawy szczelności systemu podatkowego i identyfikacji tych, którzy nie zadeklarowali swoich zysków"
Zainteresowani zapewne mogli by zadać pytanie, czy w brytyjskim systemie prawa zwyczajowego, parlament aby na pewno powinien uznawać się za źródło w istocie nieograniczonych kompetencji nadzorczych dla instytucji urzędowych – zwłaszcza jeśli stoją one w sprzeczności z prawną tradycją i licznymi aktami historycznymi. Rzecznik organów skarbowych – którego zadowolenia powyższa myśl najwyraźniej nie mąci – dodał:
"Chcemy pomóc ludziom prowadzić ich sprawy podatkowe prawidłowo, i wierzymy że podatnicy chcą prowadzić je prawidłowo"
Hmm, "
pomóc"... Można by się pokusić o sparafrazowanie tegoż oświadczenia konstatacją:
faktycznie, jesteś, obywatelu, szpiegowany, nawet bez konkretnej przyczyny, byle tylko państwo dostało tyle twoich pieniędzy, ile będzie chciało – ale to jak zwykle dla twojego dobra... Krytycy zapewne mogliby uznać szczególnie tę ostatni fragment oświadczenia HMRC za urągający inteligencji brytyjskich posiadaczy kryptowalut, jednak faktycznych uczuć towarzyszących ich społecznemu odbiorowi można się jedynie domyślać.
Nie martw się, ciebie zjem na końcu
Ze swej strony, giełda Coinbase potwierdziła praktyki skarbówki. Zgodnie z oświadczeniem jej przedstawiciela, spotkała się ona z żądaniami przekazywania danych dot. dysponentów kryptowalut zarówno w tym roku, jak i ubiegłym.
Przedstawiciel ten zaznaczył przy tym, że z początku HMRC domagać się miała informacji o
wszystkich (!) brytyjskich klientach giełdy. To roszczenie – trudno nie przyznać, że drapieżnie inwazyjne w stosunku do, jak by nie patrzeć, prywatnej informacji – miało zostać złagodzone w wyniku argumentacji giełdy (dobitności której to argumentacji można sobie wyobrazić). Jak stwierdziła Coinbase:
"W toku serii konstruktywnych rozmów z HMRC, uzgodniliśmy bardziej ograniczony i ukierunkowany zakres ujawnionych danych"
Smutną rzeczywistością jest tutaj fakt, iż giełda przypuszczalnie nie bardzo mogła cokolwiek zrobić, aby ochronić prywatność swoich klientów – wyjąwszy może kosztowną i najpewniej daremną batalię prawną. Jednak zwrócić także należy uwagę, że wybierając na fizyczną lokalizację giełdy agresywną jurysdykcję podatkową, takie akty impertynencji z jej strony można zawczasu przewidzieć.
Coinbase dodała, co prawda, w treści swojego oświadczenia nieco fatalistyczne stwierdzenie, iż
tego typu żądania są typowe w przypadku firm oferujących usługi finansowe; nie jest jednak także tajemnicą istnienie podmiotów, które przed takowymi potrafią się uchylić. W każdym razie, giełda zadeklarowała, iż udało jej się przekonać brytyjskiego fiskusa, aby ten ograniczył swoją nieuzasadnioną żadnymi konkretnymi podejrzeniami ciekawość do danych:
"klientów z brytyjskim adresem, którzy pozyskali na platformie Coinbase kryptozasoby wartości co najmniej 5000 funtów w ciągu roku podatkowego 2019/2020"
Jak stwierdzono, kategoria ta obejmować by miała
jedynie 3% wszystkich użytkowników giełdy. Wypada jednak wątpić, iż w jakikolwiek sposób poprawi to sytuację (i humor) osób, które do niej się zaliczą.
Dla pozostałych zaś klientów, nawet jeśli nie zostaną dotknięci osobiście, z pewnością będzie to mogło stanowić jaskrawe przypomnienie, jak pozbawione znaczenia są wszelkie werbalne gwarancje i zapewnienia o poszanowaniu prywatności. I że następnym razem ich osobiste informacje także mogą paść ofiarą napastliwej arbitralności urzędniczej.
Komentarze